Żyjemy w świecie ćwierćprawd i półmroków. Nie znamy do końca siebie samych, co dopiero innych ludzi. Nie wynika to bynajmniej jedynie ze złej woli. Taki jest świat, w którym żyjemy – nie można łatwo go opisać, nie da się go szybko zrozumieć, bo zawsze coś lub ktoś nas zaskoczy, bez trudu zdarzy się coś, co zburzy nasz ład, naszą pewność, nasze poukładane życie.
Mają oczy, a nie widzą – mówi o nas Ewangelia. Dla takich ludzi jak my pomyślany jest Wielki Post.
Nie chodzi tylko o zrzucenie masek grzechu – fałszywych wyobrażeń dobra, które nakładamy na nasze twarze w poszukiwaniu jakiejś zniekształconej formy szczęścia i pokoju. O wiele bardziej Wielki Post jest czasem nauki postrzegania swojego życia, innych ludzi, świata w taki sposób, w jaki widzi je Bóg.
Jesse ani jego synowie nie doceniali Dawida – ojciec nie uznał nawet za stosowne zaprosić go na ucztę z prorokiem Samuelem, ale kazał mu w czasie świątecznym pracować poza domem. A to właśnie lekceważony Dawid miał serce, które urzekło samego Boga.
Wszystko, co istotne, dzieje się na płaszczyźnie serca, na dnie naszej osobowości, gdzie podejmujemy decyzje, gdzie wypowiadamy nasze TAK lub NIE. Wielki Post to te dni, kiedy nasze serce ma znowu przejrzeć, kiedy mamy pozwolić, aby zobaczył je sam Bóg.
Począwszy od tego dnia duch Pański opanował Dawida. Gdy nasze serce stanie przed Bogiem otworem, wówczas, jak w dniu zesłania Ducha Świętego, On nas opanuje. Tak wkroczymy na drogę, która doprowadzi nas do zobaczenia ludzi, świata, nas samych w prawdzie. I o to właśnie chodzi – nie ma innej drogi do poznania Pana Boga.
Szymon Hiżycki OSB
Źródło: niedziela.pl