Gmina nie zapłaci odszkodowania za rezygnację z wiatraków

Sąd Okręgowy w Poznaniu oddalił wniosek firmy Finadvice Polska o odszkodowanie od gminy Krzywiń, w której mimo podpisania listu intencyjnego nie doszło do budowy farmy wiatraków. Firma chciała ponad 183 mln zł odszkodowania. Wyrok jest nieprawomocny.

Firma domagała się od gminy 3,4 mln zł tytułem zwrotu poniesionych kosztów przygotowania do inwestycji oraz 180,2 mln zł za utracone przez firmę korzyści z eksploatacji elektrowni wiatrowej do 2039 r.

Sąd oddalił wniosek podkreślając, że podpisanie listu intencyjnego nie jest jednocześnie zawarciem umowy na realizację inwestycji. „Powód uważa, że doszło do zawarcia ustnej umowy, na podstawie której miało dojść do budowy farmy wiatrakowej. List intencyjny nie jest źródłem zobowiązania, nie były w nim konstruowane prawa i obowiązki, z których można wywodzić skutki. W związku z tym domaganie się odszkodowania jest niezasadne” – uzasadnił sędzia Michał Kuczkowski.

Jak powiedział sędzia, podpisanie listu intencyjnego nie oznacza wydania zgody na realizację budowy farmy wiatraków.

Z listu intencyjnego wynika, że powodowa spółka w trakcie opracowywania projektu pokrywać będzie wszystkie niezbędne koszty dla uzyskania wszystkich pozwoleń na budowę farm, a po realizacji inwestycji zapewni środki finansowe gminie. Firma podjęła ryzyko związane z poniesieniem kosztów inwestycji, której realizacja w oparciu o obowiązujące wówczas przepisy prawa było niemożliwe. Firma podjęła ryzyko gospodarcze do powstania przyszłej inwestycji, z którym jak profesjonalista powinna się liczyć” – mówił sędzia.

Rozstrzygnięcie sądu ucieszyło burmistrza gminy Jacka Nowaka. „Martwiłem się o wyrok przede wszystkim w kwestii wysokości możliwego odszkodowania. Każda kwota sprawiłaby nam duże problemy finansowe. Jestem zadowolony z wyroku sądu, ale pewnie czeka mnie jeszcze odwołanie w tej sprawie” – powiedział dziennikarzom.

więcej

źródło: portalsamorzadowy.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top