Energetyczny biznes wiatrowy w Polsce w ogóle się nie kręci. Po pierwsze: drastycznie spadły ceny „zielonych certyfikatów” (czytaj: dopłat), dzięki którym produkcja „zielonej” energii może być w ogóle opłacalna. Po drugie: okazało się, że w Polsce nie ma na tyle silnych wiatrów, aby moce wytwórcze były w pełni wykorzystywane. Efekt? Tylko w ubiegłym roku farmy wiatrowe wygenerowały aż 3 mld zł strat! Ci, którzy na nich mieli zarobić (firmy dostarczające technologie), już dawno to zrobili. Reszta musi się teraz „bujać” z problemem.
Zgodnie z informacjami Agencji Rynku Energii, które opublikował portal WysokieNapiecie.pl, w 2016 roku 70 proc. farm wiatrowych w Polsce wygenerowała straty. Saldo działalności energetycznej wszystkich farm wiatrowych w Polsce było ujemne i wyniosło zawrotną kwotę niemal -3 mld zł brutto. Fatalne wyniki to przede wszystkim efekt spadających cen zielonych certyfikatów, czyli dopłat do produkcji „zielonej” energii. Jeszcze kilka lat temu właściciele farm wiatrowych otrzymywali nawet po 280 zł dopłaty za wyprodukowanie 1 MWh. Dzisiaj dopłaty za wyprodukowanie 1 MWh wynoszą zaledwie 23-28 zł za 1 MWh.
3 miliardy złotych strat farm wiatrowych w Polsce to może być dopiero początek jeszcze poważniejszych kłopotów. Eksperci oceniają, że właściciele wielu farm wiatrowych mogą mieć problemy z terminową obsługą zadłużenia. Nie wykluczone, że dojdzie do pierwszych upadłości.
Wygląda na to, że po złotym interesie związanym z farmami wiatrowymi w Polsce nie ma już śladu. Ci, którzy na nich mieli zarobić (producenci turbin + dostarczyciele technologii), już dawno to zrobili. Reszta musi się teraz „bujać” z problemem.