„Z farm wiatrowych zyski mają nieliczni, a koszty ponoszą lokalnie wszyscy”. Czy wreszcie powstrzymana zostanie rzeź polskiego krajobrazu?

Jak pogodzić energetykę odnawialną, opartą o elektrownie wiatrowe, z ochroną krajobrazu – zastanawiali się uczestnicy debaty w Pałacu Prezydenckim. Podstawą dyskusji był raport NIK krytycznie oceniający zasady, według których samorządy wybierają lokalizacje turbin wiatrowych.

„Ten raport to dowód na oligarchizację samorządów” – mówił we wtorek podczas dyskusji marszałek woj. śląskiego Mirosław Sekuła.

Raport został zaprezentowany przez prezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego.

Według Kwiatkowskiego Izba przebadała wybrane gminy pod kątem zasad, jakimi kierowały się przy rozwoju energetyki wiatrowej. Izba badała m.in. kryterium wyboru lokalizacji farm wiatrowych, ich oddziaływanie na życie mieszkańców gmin i na dewastację krajobrazu. Kwiatkowski zaznaczył, że wobec braku szczegółowych podstaw prawnych, na jakich opiera się działanie farm wiatrowych, NIK mogła formułować tylko ogólne oceny.

Kwiatkowski podkreślał, że NIK negatywnie oceniła proces powstawania farm wiatrowych w Polsce, choć nie ma zastrzeżeń do potrzeby rozwoju energetyki wiatrowej. Izba wykryła, że organy samorządowe nie w pełni przestrzegały ograniczeń w budowie farm wiatrowych, żadna z badanych gmin nie zdecydowała się np. na referendum w sprawie budowy na jej terenie wiatraków, a argumenty przeciwników nie były uwzględniane. Ponadto – mówił Kwiatkowski – w ponad 30 proc. gmin elektrownie wiatrowe były lokalizowane na gruntach należących do wójtów, burmistrzów, urzędników gminnych lub ich rodzin.

„Sytuacja taka nosi znamiona konfliktu interesów i stwarza zagrożenia występowania zjawisk o charakterze korupcyjnym” – mówił prezes NIK.

Były też przypadki – relacjonował Kwiatkowski – uzależniania zgody na inwestycję w farmę wiatrową od sfinansowania planów zabudowy przestrzennej, choć takie plany powinny być finansowane bezpośrednio z budżetu samorządu. Według NIK takie sytuacje też stwarzały zagrożenie korupcją. Właśnie te fragmenty raportu skłoniły Sekułę do sformułowania opinii o „oligarchizacji samorządów”.

Samorządy zgadzając się na wiatraki często nie badały hałasu, jaki powodują one przy dużym wietrze, rzędu 10 m/s. Często lokalizowano też elektrownie wiatrowe na terenach „o istotnych walorach przyrodniczych”, w sąsiedztwie parków krajobrazowych i innych obszarów chronionego krajobrazu. Z powodu braku precyzji przepisów możliwa była też budowa farm wiatrowych na ziemiach rolnych wysokiej klasy – relacjonował prezes NIK.

„Nie jesteśmy przeciwni energetyce wiatrowej, ale jesteśmy za tym, by czysta energia oparta byłą o czyste reguły” – podsumował Kwiatkowski.

Marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki przyznał, że w jego województwie budowanie wiatraków przybrało rozmiary epidemii, choć pomiary wykazały, że energia, którą dają wiatraki, jest dużo mniejsza niż np. w sąsiednim Pomorskim.

„Tam gdzie wójt tego chce lub jest odpowiednie lobby, wiatraki powstają” – mówił.

Dodał, iż na prawie 30 proc. powierzchni województwa elektrownie wiatrowe są elementem wyraźnie zaznaczającym się w krajobrazie. Co roku przybywa ok. 100 proc. takich instalacji – mówił.

czytaj dalej

źródło: wpolityce.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top