Sprawozdanie lekko refleksyjne po spotkaniu z posłami PIS, Małgorzatą Sadurską i Henrykiem Kowalczykiem jak też niestety ze zorganizowaną grupą zakłóceniową związaną z PSL

W ostatnią sobotę w Bogucinie, w sali restauracji „Podolanka” odbyło się spotkanie z panią poseł Małgorzatą Sadurską oraz posłem Henrykiem Kowalczykiem, wiceministrem rolnictwa w latach 2006-2007. Pan minister wygłosił bardzo merytoryczne wprowadzenie, w którym została naświetlona sytuacja w rolnictwie ze szczególnym uwzględnieniem wyników negocjacji unijnych.

W swoim wystąpieniu minister Kowalczyk stwierdził, że:

„Tusk sprzedał polskie rolnictwo….Polska straciła najwięcej pieniędzy ze wszystkich krajów unijnych bo aż 12,3 % w stosunku do poprzednich kwot”

Zwrócono również uwagę na różne kłamstwa i manipulacje byłego ministra rolnictwa z PSL, Stanisława Kalemby oraz jego nieudolność i słabą decyzyjność. Podkreślono, że cyfry negocjacyjne podawane przez ministerstwo są sztucznie pompowane poprzez podawanie ich w kwotach z dodaniem współczynnika inflacyjnego, który będzie osiągnięty  dopiero za parę lat, a nie według odniesienia z 2011 roku, do którego trzeba się odnosić. To jest tak jakby ktoś zapytany ile zarabia, podawał kwotę za lat z uwzględnieniem przyszłej inflacji.  Minister Kowalczyk zwrócił uwagę, że jest to nadużycie i manipulacja. Realna kwota dofinansowania na rolnictwo wynosi: 28,8 mld euro i jest o 12,3% niższa od poziomu z poprzedniego okresu. Końcowy wyniki negocjacji unijnych to jest wielka klęska rządu PO-PSL, zwłaszcza, że rządzie od 6 lat zasiada partia teoretycznie chłopska, która w nazwie ma przymiotnik „ludowy”.

Zakłócanie spotkania przez zwolenników PSL

Po bardzo spokojnym i merytorycznym wystąpieniu organizatorzy dali możliwość zadawania pytań słuchaczom. Na początku mikrofon przejął wicestarosta lubelski Robert Wójcik. Była to bardzo nieelegancka próba skierowania całej dyskusji na tory niemerytoryczne. Pan Wójcik próbował sformułować jakiś zarzut pod adresem nieobecnego Janusza Wojciechowskiego, ale  sala na to nie pozwoliła. Wypowiedź wicestarosty została bardzo źle przyjęta przez większość uczestników spotkania. Jak się okazało w dalszej części spotkanie, wypowiedź przedstawiciela PSLowskiej administracji powiatowej była tylko początkiem zorganizowanej przez PSL bardzo grubymi nićmi szytej i żałośnie niezdarnej próby zdezorganizowania całego spotkania. I tak, po ciekawych i spokojnych merytorycznych wystąpieniach posłów PIS mogliśmy obserwować bezpardonowy prymitywny atak ze strony zwolenników PSLu. Ataki te w przeważającej części miały charakter czysto personalny i nie były tak naprawdę związane z tematem spotkania. Zaprzeczano oczywistym faktom lub próbowano obciążyć przedstawicieli PIS odpowiedzialnością za inicjatywy poselskie, które nie były ich udziałem. Ze strony PSL padł w stosunku do gości absurdalny zarzut, że PIS nie chce wprowadzenia podatku od handlu wielkopowierzchniowego czy podatku dla instytucji finansowych, podczas gdy od dawna wiadomo, że PIS najmocniej popiera tego typu projekty.

0015

Próbując spokojnie odpowiadać na pytania, co  było trudne ze względu na niesforność „gości” z PSL, minister Kowalczyk zwrócił uwagę, że Polska nie broni się wystarczająco przed korporacjami mięsnymi, które wchodzą na nasz rynek, choć istnieją narzędzia do takiej obrony. Możemy postawić barierę jakościową przed mięsem z Holandii czy Niemiec, które jest gorszej jakości. Wspomniał on również, że w polityce rolnej rząd powinien walczyć o uszanowanie specyfiki poszczególnych regionów. Podsumowując część pytań, minister Kowalczyk stwierdzi:

Zmarnowaliśmy naszą prezydencję w Europie. Mówiono, że nie będziemy się upominać o swoje i negocjować bo to nie wypada. A teraz jesteśmy oszukanymi „gentelmenami”.

Atmosfera spotkania na skutek bezpardonowych, i co tu dużo mówić, pozbawionych jakiejkolwiek klasy i ładunku merytorycznego ataków grupy z PSL, była bardzo napięta. Pan minister Kowalczyk ujawnił w tej sytuacji niespotykany spokój i umiejętność rzeczowego odpowiadania na wszelkie zarzuty, również te będące próbą manipulacji  i zupełnie nie odpowiadające faktom.

0014

W końcu udało się zadać z sali jedno pytanie komuś niezwiązanemu z PSLem… Pytanie dotyczyło projektu ustawy regulującej małe przetwórstwo.   Minister Kowalczyk, stwierdził, że proponowane rozwiązania nie są właściwe, gdyż w projekcie są zbyt duże ograniczenia co do dozwolonej wartości sprzedanych towarów i że należałoby przyjąć rozwiązania zbliżone do austriackich, które chronią prawidłowo małe przetwórstwo. PIS popiera takie rozwiązania, ale obecnie w sejmie nie ma większości parlamentarnej, aby to przeprowadzić.

W czasie spotkania zostało również stwierdzone, że:

PSL nie zrobił dla rolników nic odnośnie pomoru afrykańskiego

Na skutek ciągłych ataków ze strony będących na sali zwolenników PSL został poruszony temat nepotyzmu i kumoterstwa w tej partii. Przytoczono wypowiedź wicepremiera Pawlaka z PSL-u, w której wprost usprawiedliwiał on zatrudnianie własnych dzieci na stanowiskach w administracji podlegającej przez PSL. W czasie ożywionej wymiany zdań stwierdzono, że za koalicji PO-PSL w ciągu ostatnich 5 lat, liczba urzędników zwiększyła się o 100 tysięcy! Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nepotyzmu w zarządzanej przez PSL Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w której:

Na 3629 pracowników Centrali 1707 posiada powtarzające się nazwiska, a 206 mieszka bądź jest zameldowanych pod tymi samymi adresami.

Czy można coś jeszcze na ten temat dodać? O tych faktach usłyszała cała Polska i trzeba nie mieć wstydu, aby publicznie udawać, że problem nie istnieje. Pisaliśmy o tym w lutym 2014 – TUTAJ

Minister Kowalczyk zmuszony do porównań między krótkim okresem rządów, gdy był ministrem z ramienia PIS a ponad sześcioletnim okresem rządów koalicji PO-PSL stwierdził:

Fakty są takie, że za rządów PIS w Polsce systematycznie obniżano podatki, wzrost gospodarczy wyniósł 7%, a bezrobocie spadło do 8%. To była troska o kraj, a teraz (za rządów PO-PSL) jest troska o własną kieszeń i interes partyjny. I mamy obecnie już drugą falę emigracji i 14 procentowe bezrobocie.  PSL próbuje zaklinać rzeczywistość. Nie docierają do nich żadne argumenty.

Obecni na sali zwolennicy PSL, atakując tyleż agresywnie, co nieskutecznie, a nie mogąc przemóc spokoju i toku argumentacji będących na sali prelegentów nie cofnęli się nawet przed zaatakowaniem jednej z ofiar katastrofy Smoleńskiej, a mianowicie ś.p. Janusza Kochanowskiego, co przechodzi już wszelkie granice. Zresztą granice te obecni na sali zwolennicy członkowie PSL przekroczyli wielokrotnie, co było szokiem dla osób, którzy przyszli na spotkanie, aby posłuchać posłów i zapoznać się konkretnymi informacjami.

Klimat spotkania wytworzony przez nieproszonych gości z PSL, trafnie podsumowała pani poseł Małgorzata Sadurska stwierdzając mniej więcej że, im wyraźniejszy jest rozkład i kompromitacja PSL, tym bardziej nerwowe i rozpaczliwe zachowania jego członków możemy obserwować.

Argumenty nie do odparcia zamykają spotkanie

Oficjalną część spotkania zakończył wiceprezes Lubelskiej Izby Rolniczej Gustaw Jędrejek, który w brawurowy sposób zastopował akcję osób, którzy praktycznie uniemożliwili dalsze odpowiadanie na pytania. Pan Jędrejek przejął mikrofon i w ciągu kilkuminutowej gorącej i pewnej wypowiedzi zasypał oponentów z PSL konkretnymi argumentami z życia rolników. Prawda i doświadczenie pana Jędrejka, tak dobrze obytego w kontaktach z realnymi, a nie „warszawskimi” środowiskami „rolniczymi” wydobywały się z każdego jego zdania, za co odebrał on od publiczności zasłużone i gorące brawa. To zupełnie zamknęło usta namolnej grupie PSL-owców, których wybrykami już wszyscy obecni na sali byli bardzo zmęczeni.

0013

Po zakończeniu spotkania próbowałem osobiście zamienić kilka zdań z jednym z najbardziej zajadłych kogutów z PSL, który, zdarzyło się, naubliżał słowami, które nie nadają się tutaj do powtórzenia innej, zresztą Bogu ducha winnej osobie. Człowiek ten nerwowo wychodził a następnie wchodził z powrotem na salę, nie mogąc jakby przerwać bitewnego szału, w jaki wprawiło go całe spotkanie. Nie można się temu dziwić. Wszak ogromne musiały być napięcie i dynamika konieczne do tego, aby pokonując naturalny ciężar zdrowego rozsądku móc skutecznie wchodzić na coraz wyższe, kosmiczne wręcz kręgi absurdu i manipulacji,  jakie zatoczył ten człowiek podczas swego dwugodzinnego ataku. Gdy próbowałem mu uzmysłowić niezbity fakt, że broni straconych pozycji, gdyż PSL razem z PO podniosło wiek emerytalny kobiet na wsi o 12 lat, co jest niezaprzeczalnym faktem, on jedynie nieprzytomnie zaprzeczał – nawet nie wiem czy był w stanie zrozumieć wypowiadane do niego zdania i czy wiedział czemu się sprzeciwia… „bitewny szał” najwidoczniej jeszcze go nie opuścił, a rozum nadal wydawał się być całkowicie przyćmionym.

Osłupiająco niski poziom napastników. Co to w ogóle było?

Patrząc z boku na wystąpienie „fanklubu” PSL, miałem wrażenie, jakby spotkanie zgromadziło etatowych pracowników struktur administracji związanej tak czy inaczej z PSL-em, którzy przybyli tu rozpaczliwie bronić swoich stanowisk i zawodowych zależności. Być może jest to rozstrojona próba pokonania pięcioprocentowego progu wyborczego w zbliżającym się triatlonie wyborczym – do Parlamentu Europejskiego, do samorządu lokalnego oraz, w przyszłym roku, do Parlamentu RP. Niestety obraz tej obrony jest żałosny. Nie dość, że ludzie ci bronią straconych pozycji, to jeszcze robią to w niesłusznej sprawie i wbrew wielu obciążającym ich faktom z ostatnich sześciu lat ich współrządzenia. Sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Trzeba przy tym zaznaczyć, że dla postronnego odbiorcy, prezentowana przez zwolenników i członków PSL buta jest zupełnie niesłychana. Na spotkaniu było widać jak na dłoni, że dla tych ludzi problemy wsi nie są najważniejsze. Nie chcieli o nich rozmawiać i zakłócali całe spotkanie. (Jeden z uczestników przez blisko 20 minut mówił bez zezwolenia i nie chciał usiąść, co dobrze widać na zdjęciach) Panowie sympatycy PSL, skupili się na czystym ataku na opozycję jak też na beznadziejnej obronie własnej polityki, choć nikt tego nie chciał słuchać, gdyż jest o tym już zbyt dużo w telewizjach należących do „mętnego nurtu”. To, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy może jedynie utwierdzać w przekonaniu, że ta napastliwa grupa, która bez zgody prowadzącego notorycznie zabierała głos uniemożliwiając innym zadawanie pytań i destabilizując całe spotkanie, nie przyszła po to, aby rozmawiać o problemach wsi, ale o problemach swojej partii z utrzymaniem się przy władzy.

Muszę tutaj stwierdzić, że bardzo współczuję tej części przyzwoitych ludzi, którzy na skutek pewnej drogi historycznej, czy też nieświadomości spraw, nadal popierają PSL, nie mając najczęściej pełnej świadomości jej poszczególnych posunięć politycznych. Widać tu, niespotykane chyba w takim stopniu w żadnej innej partii politycznej w Polsce, zupełne oderwanie lokalnych szeregowych sympatyków PSL od jej warszawskiego, wysoko postawionego środowiska oraz jego pochodnej w terenie. Na dole pozostał sam sentyment do ruchu ludowego jako takiego. Na górze, nie wiele więcej niż zielony kolor. Tak wygląda schyłek każdej fałszywie prowadzonej organizacji, która nie szanuje tych, którym ma służyć. Pozostają partykularne interesy, stanowiska, układy, skostniałe struktury i sporo tragicznego sentymentu u tych najbardziej uczciwych, którzy są na dole i najczęściej nie czerpią żadnych osobistych materialnych korzyści z przynależności czy sympatyzowania z daną organizacją. Wszystko wskazuje na to, że z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia, jeżeli chodzi o współczesny PSL, które to ugrupowanie nawet na wsi ma jedynie 11 % poparcia, a obecnie nerwowo walczy z budzącą lęk myślą, że poprzeczka umieszczona na minimalnej wysokości 5% może okazać się zbyt wysoka.

Na koniec warto powiedzieć coś pozytywnego

Dla mnie osobiście pokrzepiające jest to, że jednak sporo osób przyszło na spotkanie dotyczące spraw publicznych i z pełnym zaangażowaniem w nim uczestniczyło. Póty jeszcze choćby w części narodu obecna jest polityczna emocja, póty chcemy rozmawiać i spierać się o to, co jest lepsze dla naszego kraju, póty się nie poddajemy, póki jest nadzieja, że Polska się odrodzi, i że odrodzi się również autentyczny i zdrowy polski ruch ludowy, na widok którego Wincenty Witos nie musiałby się przewracać w grobie, ale któremu mógłby radośnie i ochoczo z nieba patronować. Tego sobie i wszystkim czytelnikom z całego serca życzę!

autor: rec

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Komentarze do: “Sprawozdanie lekko refleksyjne po spotkaniu z posłami PIS, Małgorzatą Sadurską i Henrykiem Kowalczykiem jak też niestety ze zorganizowaną grupą zakłóceniową związaną z PSL

  1. to ten sam pan

    Ten pan, którzy się na trzecim zdjęciu trzyma za nos to chyba ten sam, którego działalność pro „rolniczą” opisali w linku poniżej. Troska o sprawy polskiej wsi bije mu z oblicza…
    http://naszgarbow.pl/dzialacz-lubelskiego-psl-lamie-ustawe/

    Reply
  2. Roger

    Lucek Orgasiński też tam był widać po zdjęciach, ciekawe tylko po co, pewnie niczym ciekawym nie błysnął działacz PSL

    Reply
    • persodrom Post author

      coś tam się rzucał. widać mają gorąco skoro po gminach się włóczą, aby zakłócać spotkania.

      Reply
  3. Witek

    Nerwowe reakcje panów z pod znaku zielonej koniczynki są chyba pokłosiem lęku, że być może dobiega końca pewna epoka wyciągania profitów z obsadzenia „swojakami” wszelkich możliwych instytucji budżetowych. Niezwykła lekkość bytu związana z łatwym zarabianiem może się niebawem skończyć, dalej zostaje już tylko pytanie – jak dalej żyć? Na zakończenie: o zachowaniu powiedzieć, że było niekulturalne, to tak jakby nic nie powiedzieć.

    Reply
  4. tak to czytam

    Tak to czytam i sobie myślę że jak PO i PSL znowu dojdą do władzy to z Polski nie będzie co zbierać. Im chodzi tylko o stołki. Są całkowicie wyprani z jakiejkolwiek przyzwoitości

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top