„Naruszyłem zbyt wiele interesów, by oni zostawili mnie w spokoju” – rozmowa z byłym wójtem Międzyrzeca Podlaskiego.

Kupowanie głosów za wódkę, organizowanie radosnych wycieczek do urn wyborczych i kompletna bezradność Państwowej Komisji Wyborczej wobec takich prób wpływania na wyniki głosowań w mniejszych miejscowościach – taki żenujący obraz stanu polskiej demokracji przynosi artykuł z ostatniej „Gazety Polskiej” o fałszowaniu wyborów na prowincji. Jednym z bohaterów publikacji jest Mirosław Kapłan, do niedawna wójt Międzyrzeca Podlaskiego (woj. lubelskie). Kapłan został odwołany w referendum, bo – jak twierdzi – naruszył bardzo poważne, związane m.in. z atrakcyjnymi gruntami pod inwestycje, interesy grupy trzymającej władzę w najbogatszej gminie regionu. Grupy stworzonej przez działaczy i sympatyków PSL.

W rozmowie z dziennikarzami „Gazety Polskiej” opisał pan proceder kupowania głosów za alkohol. Rzecz dotyczyła referendum, w którym odwołano pana ze stanowiska wójta Międzyrzeca Podlaskiego. Czy podtrzymuje pan te zarzuty?

– Oczywiście. Takie informacje otrzymywałem od moich zwolenników, którzy obserwowali, co się dzieje podczas referendum. Nie chodzi tylko o kupowanie głosów za piwo czy wino. Złożyliśmy w sumie 9 protestów wyborczych. Moi oponenci, między innymi syn mojego poprzednika na stanowisku wójta, nawoływali w dniu wyborów, by głosować, bo brakuje głosujących, by referendum było ważne. Przede wszystkim jednak mamy świadków, że tymi samymi samochodami wielokrotnie podjeżdżano pod komisję wyborczą, dowożąc ludzi, którzy potem głosowali. Moim zdaniem działy się rzeczy niedopuszczalne.

 Więcej…

źródło: wpolityce.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top