„To jest wojna o wolność i Polskę z bezwzględnym i zdemoralizowanym przeciwnikiem. Nie ma w niej miejsca dla słabeuszy. Wszelka lękliwość niechaj tu zamiera” – pisze na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” Jerzy Targalski.
W artykule programowym pt. „Między kunktatorami a dogmatykami” stwierdza m. in., że Prawo i Sprawiedliwość to partia, której aparat jest zainteresowany przede wszystkim niedopuszczeniem konkurencji. Jak jednak podkreśla, nie należy z tego wyciągać wniosku, że można zastąpić PiS nową partią:
„Prawo i Sprawiedliwość powstało (…) gdy w pełni rozgorzała walka wewnątrz oligarchii, czego objawami były afera Rywina i powstanie kolejnych komisji sejmowych (…). W powstałej próżni i przy czasowym osłabieniu kontroli mogło powstać PiS. Taka sytuacja już się nie powtórzy, więc nowej ogólnopolskiej partii nie da się utworzyć wobec kontroli wszystkich zasobów przez władzę i działalności służb, których celem jest rozbijanie opozycji i tworzenie lub lansowanie ugrupowań kontrolowanych w celu kanalizacji niezadowolenia, zwłaszcza młodych”.
Targalski postuluje więc „wstrząśnięcie aparatem PiS”, zmuszenie go do działania i otwartości.
„Trzeba u niego wywołać strach o utratę pozycji, tworząc niezależny ruch młodzieżowy, który jednocześnie uratuje kolejne pokolenie przed wyprowadzeniem na manowce przez Ruch Narodowy i korwinistów. Drugie zagrożenie powinien stwarzać całkowicie samodzielny ruch przeciw fałszerstwom wyborczym. Rozkład partii może spowodować, że po niej już nic nie powstanie.”
źródło: wpolityce.pl / Gazeta Polska Codziennie