Pod wodzą Sekretarza, pana Tadeusza,
Znów „Wspólnota Garbowska” na podbój wyrusza…
W sto koni (mechanicznych) zbrojna rajtarada
Przez trzy dni i dwie noce buszuje w Bieszczadach.
W podkarpackiej krainie, niegdyś niespokojnej,
to jest w Galicji, czyli w Małopolsce Wschodniej.
Miasta, twierdze i zamki, pałace z parkami,
Związanie z magnackimi, możnymi rodami…
Krasiczyn oraz Łańcut – wspaniałe siedliska,
a wokół kraj górzysty, leśne uroczyska,
zatarte ślady wiosek, w krąg cisza w eterze,
i sczerniałych cerkiewek cebulaste wieże…
Potrójny ikonostas z postaciami świętych,
złocone Carskie Wrota i obrazów rzędy;
sanocki Skansen w lesie – z kurnymi chatami,
ich wewnętrznym wystrojem oraz narzędziami…
Jest także kilka cerkwi – reliktów przeszłości,
Ośrodków kultu, dawnej tutejszej ludności…
Wspierany strumieniami San pośród wzgórz płynie
i srebrzy się Jezioro Solińskie w dolinie;
a przy jednym ze szczytów potężna zapora
w megawaty zamienia spływ wód do jeziora.
Dokoła niego góry pokryte lasami,
Cisza, spokój i błękit nieba z obłokami…
Żaden dźwięk nie dociera tu do naszych uszu –
Dokąd nas tu przywiodłeś Panie Tadeuszu?
Może nas tu pochłonie to leśne pustkowie,
a może odpoczniemy w słynnym Arłamowie?
To ekskluzywne miejsce z pewnością pamięta,
Że „gościło” przyszłego Polski prezydenta!
Nie powiodła się długa wędrówka górami,
bo szczyty i doliny zasłonięte mgłami,
więc zamiast marszu w górach i dla sił odnowy –
rejs Jeziorem Solińskim statkiem spacerowym…
A w trzecim dniu wyprawy nasz hufiec zaliczył:
Sanok, Łańcut i Rzeszów – tej ziemi stolicę.
P.S.
Nie koniec na Bieszczadach, ludzie – kto to słyszał?
Pielgrzymka do Torunia, Lichenia, Kalisza!
Tym razem w roli wodza i Grupy pilota
Wystąpi nie mężczyzna, lecz pani Dorota!
Bogdan Walas
fot. Jerzy Frąk
Dziękujemy panie Bogdanie. Prosimy o więcej!