Dzisiejszy spektakl Donalda Tuska w Sejmie pełen był – jak zwykle – obietnic i deklaracji, choć wszystkie pod warunkiem „odpowiedzialnej polityki budżetowej”. Premier przedstawił rzekome priorytety polityki rządu. Po siedmiu latach zorientował się, że waloryzacje emerytur są zbyt niskie. Przypomniał sobie również o rodzinach wielodzietnych. Nie trzeba zerkać w kalendarz, aby wiedzieć, że wybory wkrótce.
Wystąpienie Donalda Tuska wcześniej nie było planowane. Decyzja zapadła wczoraj. I wielu politycznych komentatorów spodziewało się – po wielu aferach w ostatnich miesiącach – rekonstrukcji rządu. Ale po informacji, że wystąpienie poświęcone zostanie „głównym zadaniom rządu na najbliższe kilkanaście miesięcy”, nikt nie miał wątpliwości, że będzie to festiwal przedwyborczych obiecanek.
Najwięcej premier obiecał emerytom i rodzinom wielodzietnym. Ci pierwsi dowiedzieli się, że pozostanie waloryzacja procentowa. – Ale nie mniej niż – zaznaczył Tusk.
I ujawnił, że minimalna waloryzacja dla tych z najniższym świadczeniem wyniesie 36 złotych. Czyli biedni emeryci dostaną równowartość trzech kilogramów parówek, a esbecy z ogromnymi świadczeniami (korzystający z waloryzacji procentowej) jak zwykle otrzymają więcej.
źródło: niezależna.pl