Prof. Zybertowicz: Cena braku patriotyzmu. Jak wygląda minimum patriotyczne dla każdego z nas?

Fajne mamy czasy. No dobrze, pod wieloma względami kiepskie. Ale to w pewnej, niemałej mierze zależy od nas.

Patriotyzm ma swoją cenę. Jak zawsze. Są w Polsce liczne i wpływowe, stosujące różne techniki wykluczania środowiska, w których od lat (zwłaszcza ostatnich 25) głoszenie patriotyzmu jest nie tylko źle widziane, ale zarazem bywa kosztowne. Można zostać wykluczonym z rozdziału dóbr: grantów, zaproszeń na imprezy kulturalne i towarzyskie spędy. Trudno być patriotą m.in. wtedy, gdy troska o dobro wspólne – np. zabieganie o racjonalne wykorzystywanie środków unijnych – koliduje z nastawieniem pasożytniczych grup interesów, dla których fundusze unijne to żerowisko. Stąd niektórzy moi rodacy są patriotami po cichu. Nie chcą bowiem płacić ceny za możliwość publicznego demonstrowania swojej postawy. Tak, Rodaku, Twoja godność ma swoją cenę.

Ale patriotyzm, a dokładniej jego deficyty, ma również swoją cenę społeczną. Brak w danej zbiorowości dostatecznie licznej grupy osób wierzących w wartości swej wspólnoty i – przede wszystkim – gotowych do publicznego okazywania tego, nie jest obojętny dla organizacyjnej sprawności tej zbiorowości. Zbiorowość, która jest jednocześnie wspólnotą, lepiej koordynuje wielkie zbiorowe przedsięwzięcia. Zwłaszcza takie, które są rozciągnięte w czasie i których owoce pojawiają się dopiero w dalszej przyszłości. Patriotyzm to zasób kulturowy, który umożliwia oddolną mobilizację. Umożliwia odbudowę zasobów zużytych: władzy, organizacji, determinacji, odwagi jakby z niczego. Mówiąc o cenie, jaką zbiorowości ponoszą za deficyty wspólnotowości, czyli zdolności jednostek do ofiarowania swemu społecznemu otoczeniu części tego-co-ich, patrzę na fenomen patriotyzmu nieco technokratycznie. Przy takim ujęciu, mówiąc naukowo, deficyt patriotyzmu wytwarza próżnię regulacyjną, która podnosi koszty koordynacji złożonych procesów społecznych.

czytaj dalej

źródło: wpolityce.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top