Polska obywatelska – organizacje, liderzy, kontekst

Słabość społeczeństwa obywatelskiego w Polsce jest w dużej mierze spowodowana niesprzyjającym kontekstem instytucjonalnym i politycznym mówili na jednym z paneli Kongresu Polska Wielki Projekt socjologowie Piotr Gliński i Andrzej Zybertowicz. Naukowcy wskazywali słabe strony organizacji społecznych i ich liderów a także analizowali otoczenie w jakim funkcjonują. Radzili jak aktywni społecznie ludzie mogą przezwyciężyć trudności.

O społecznych zjawiskach, które stanowią kontekst dla działania organizacji obywatelskich w Polsce mówił prof. Piotr Gliński. Podkreślił, że polskie społeczeństwo cechuje się na tle innych krajów wyjątkową biernością, absencją polityczną i obywatelską.

Polska w niektórych wymiarach, nie licząc Bułgarii i Rumunii, charakteryzuje się najniższym poziomem aktywności obywatelskiej i politycznej w Unii Europejskiej. Polskie społeczeństwo poprzez naszą historię jest pozbawione w dużej mierze elit, jest w sensie świadomościowym bardzo dotkliwie doświadczone przez los. Ten niski poziom aktywności wyznacza relatywnie najniższa liczba inicjatyw obywatelskich na tle europejskim, jeden z najniższych wskaźników (od 10 do 30 procent) aktywnie uczestniczącej społeczności i najniższy wskaźnik kapitału społecznego czyli zgeneralizowanego zaufania rozumianego jako odpowiedzialność za dobro publiczne.

Z badań cytowanych przez prof. Glińskiego wynika, że kapitał zaufania w Polsce jest czterokrotnie niższy niż w Skandynawii. Mamy także najniższą w regionie frekwencję wyborczą a pod względem frekwencji do następnego kraju (Słowenii) brakuje nam aż 20 proc. Jest to bardzo niesprzyjający kontekst do tego, żeby społeczeństwo było zdolne oddolnie się samoorganizować, a dzięki temu między innymi kontrolować władzę i powodować, że demokracja jest partycypacyjna, żywa i odpowiada potrzebom społeczeństwa. Socjolog zastanawiał się nad przyczynami takiego stanu rzeczy.

Pierwszym powodem są przyczyny strukturalne. Grupy nieaktywne w Polsce, wyłączone na przykład z uwagi na sytuację ekonomiczną i społeczną, częściowo patologiczne, częściowo w biedzie, to jest ok. jednej czwartej społeczeństwa. Mamy najwyższy w Europie wskaźnik młodzieży zagrożonej kulturowo i ekonomicznie poprzez warunki życia – 26 procent. Drugą kwestią jest emigracja – 2,5 mln w ostatnich latach. Kolejne pokolenia krwawią emigracją.

Kolejnym powodem niskiego społecznego zaangażowania jest niski prestiż polityki i polityków. Został on wzmocniony przez 25 lat takich a nie innych elit w Polsce i odbudowania się podziału na „my i oni”. Związany z tym jest też brak zaufania do instytucji politycznych. Ale też winny jest materializm i konsumeryzm, który nie jest niczym dziwnym po latach PRL-u, jednak nie jest równoważony innymi elementami obywatelskimi.

Prof. Gliński podkreślił, że olbrzymia większość Polaków nie ma poczucia wpływu na losy własnego kraju.

Jedynie 19 procent obywateli Polski deklaruje, że ma taki wpływ, co jest jednym z najniższych wskaźników na świecie. To jest katastrofalne. Ten wskaźnik spadł w ciągu ostatnich lat o 11 procent. Z takim poczuciem ludzie są po prostu bierni. Tym bardziej trzeba doceniać tych, którzy się angażują w sprawy społeczne. Socjolog wyróżnił dominujące cechy sektora obywatelskiego w Polsce. Sektor pozarządowy jest zdaniem prof. Glińskiego słaby ekonomicznie ale także mocno pod tym względem zróżnicowany. Jest grupa organizacji bogatych, profesjonalnych, korzystających z funduszy europejskich i wielka grupa słabych, wymierających lub ledwie radzących sobie stowarzyszeń. Nawet ten sektor przeżywa coś, co można nazwać oligarchizacją – jest bowiem wyraźna elita sektora, w ostatnich latach znajdująca się blisko władzy i dobrze funkcjonująca w mocnych organizacjach. Widać również silne uzależnienia od grantów, tzw. grantozę, czyli zapominanie o misji, a dostosowywanie swoich działań do dostępnych źródeł finansowania, głównie ze środków europejskich. Prowadzi to do zbyt silnych związków z administracją centralną lub samorządową oraz ideologizację organizacji, bowiem za środkami europejskimi kryją się często określone cele ideologiczne. Znaczący jest zdaniem socjologa zanik funkcji kontrolnej. Organizacje pozarządowe spełniają wiele różnych funkcji w demokracji ale przede wszystkim powinny kontrolować władzę na różnych płaszczyznach. Tymczasem ta kontrola, polskie watch-dogi, czyli organizacje strażnicze są szalenie słabe. Dominują natomiast tzw. quangos, czyli quasi organizacje pozarządowe a de facto zależne od polityki lub biznesu (na przykład fundacje korporacyjne wielkich instytucji medialnych, jak TVN czy Polsat).

więcej

źródło: wpolityce.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top