„Nie obchodzimy klęski…” – Prezydent Lech Kaczyński o Powstaniu Warszawskim – 2008 rok

Przypominamy przemówienie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 64 rocznicę Powstania Warszawskiego.

Całość tekstu przemówienia poniżej.

„Szanowny Panie Prezydencie Republiki Estonii, Szanowne Panie i Panowie Ministrowie, Pani Prezydent, i przede wszystkim Szanowni Kombatanci!

Po raz kolejny tu, w tym miejscu, przypominam, że cztery lata temu pierwszy raz obchodziliśmy rocznicę wielkiego bohaterskiego zrywu Warszawiaków. Ale można też powiedzieć, że to rocznica wielkiego, bohaterskiego zrywu naszego narodu. Obchodzimy rocznicę początku wielotygodniowej bitwy na ulicach Warszawy, którą prowadziła armia właściwie nieuzbrojona. Prowadziła ją z wielkimi sukcesami. A pod drugiej stronie stała, mimo przegrywanej wojny, samodzielnie największa potęga militarna świata – hitlerowskie Niemcy. Ta bitwa na ulicach Warszawy pokazała, co znaczy determinacja i odwaga, co znaczy wola zwycięstwa, co w końcu znaczy wola wolności, niepodległości, ale i odpłaty za wieloletnie krzywdy, za straszliwą okupację lat 1939-1944. Powstanie Warszawskie było decyzją tyle samo tragiczną, co w ówczesnej sytuacji niezbędną, to była ostatnia próba utrzymania niepodległej Polski. Armia sowiecka wchodziła już na praskie przedmieścia Warszawy. Mieliśmy za sobą doświadczenie Wilna i Lwowa. Było oczywiste, że albo Warszawa zostanie opanowana przez Polaków i może pojawi się tam polski rząd z Londynu, albo żadnych szans na utrzymanie niepodległości nie ma. Pamiętamy, że 1 sierpnia 1944 roku w Lublinie działał już Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, grupa renegatów, która w imieniu obcego mocarstwa była przygotowywana do rządzenia Polską.

Decyzja była więc niezbędna, chociaż kosztowała życie może 180 tysięcy, może 200 tysięcy mieszkańców Warszawy. Kosztowała życie dziesiątki tysięcy żołnierzy. Trzeba też jasno powiedzieć, że kosztowała życie wielu tysięcy naszych przeciwników, bo walki były wyjątkowo zacięte i armia niemiecka poniosła bardzo wysokie straty. Ale pamiętajmy też o tym, że racja nie była tu po dwóch stronach, była tylko i wyłącznie po jednej, po naszej. Te straty wskazują na determinację naszych żołnierzy, na ich twardość, na ich odwagę. Pamiętajmy, że mieliśmy przecież do czynienia z armią ochotniczą, to nie byli ludzie, którzy w wojennym rzemiośle szkolili się w prawdziwych szkołach oficerskich, w normalnej dwuletniej służbie wojskowej. Podchorążówki to były szkolenia nocne, gdzieś tam pod Warszawą, w jakichś lasach, bardzo często bez broni, bo było jej zbyt mało. Żołnierze szkoleni byli często jeszcze w znacznie mniejszym stopniu, a mimo to potrafili osiągnąć takie sukcesy.

Przeciwnicy Powstania Warszawskiego, albo inaczej, przeciwnicy obchodzenia jego rocznicy, jako rocznicy klęski, nie biorą jednej rzeczy pod uwagę – my nie obchodzimy rocznicy klęski, my obchodzimy rocznicę tragiczną, ale niezbędną w naszej historii, my czcimy bohaterów, czcimy wyjątkowo bohaterską armię! Czcimy i czcić będziemy, w każdy dostępny sposób. Za chwilę odbędzie się ceremonia nadania kolejnych orderów tym, którzy dziś żyją, i tym, których już od dawna nie ma wśród nas, którzy zginęli jeszcze w czasie II wojny światowej. 

Powtarzam po wielokroć – te uroczystości odbywają się dużo za późno. Gdyby inny los zgotowano nam po roku 1945, powinny się odbywać 60 i więcej lat temu, ale nawet uwzględniając, że wolność przyszła do nas dopiero w roku 1989, to i tak mamy tu prawie 20 lat spóźnienia. Dlaczego? Ponieważ wolna Polska, podkreślam, wolna, zwana III Rzeczypospolitą, chciała mieszać to, co dobre i to, co złe. Chciała odejść od pewnych elementarnych ocen.

Dlaczego? W imię określonych interesów. Nie w imię pokoju społecznego, nie w imię sprawiedliwości, tylko w imię ochrony interesów, które z interesami naszego kraju nie miały nic wspólnego i ze swej natury mieć nie mogły. Natomiast miały dużo wspólnego z interesami tych, którzy władzę chcieli zamienić we własność, którzy w nowym społeczeństwie chcieli być też grupą uprzywilejowaną. Muszę powiedzieć, że w znacznym stopniu to się udało. Choć nie do końca, choć byli ludzie od roku 1989, którzy to niebezpieczeństwo dostrzegali. Byli oni jednak atakowani, wręcz niszczeni, często przy użyciu policyjnych metod, w pierwszej połowie lat 90-tych. Mam nadzieję, że tego rodzaju czasy już nie wrócą. Mam nadzieję, choć nie mam pewności, bo ostatnie miesiące dostarczają tutaj przykładów bardzo, ale to bardzo niepokojących. Sądzę jednak, że to tylko czas przejściowy. Że to próba wykazania, że mówiąc przed rokiem, dwoma i trzema, że ktoś w Polsce grozi demokracji, nie mówiło się pustych słów, a były to słowa puste. Wtedy to właśnie w Polsce usiłowano wprowadzić równość ludzi wobec prawa. Tak, że ci, którzy byli potężni mieli się czego bać, jeżeli mieli coś na sumieniu. Mam nadzieję, że gdy w następnym roku będziemy obchodzić kolejną, 65. rocznicę powstania, to ten czas, który przeżywamy dzisiaj będziemy mieć już za sobą, że będę mówił wyłącznie o bohaterstwie tych, którzy 64 lata temu oddali swoje życie lub którzy przeżyli, ale nie odebrali należnej nagrody.”

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top