Mocne słowa w Sejmie. „Nie” dla kompromisu ze współpracownikami mordercy ks. Popiełuszki

Sejmowa komisja kultury opowiedziała się dzisiaj za przyjęciem uchwały z okazji kanonizacji papieża Jana Pawła II. 16 posłów głosowało za, przeciw – 3, od głosu wstrzymał się jeden.

Komisja zaproponowała do projektu poprawki m.in. zmianę tytułu uchwały, który brzmiałby: „Uchwała Sejmu RP w sprawie uczczenia papieża bł. Jana Pawła II”. Zrezygnowano ze słów „w dniu jego kanonizacji”. W ocenie przewodniczącej komisji Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO) poprawki, przesuwają „akcenty uchwały z samego aktu kanonizacji”.

Przed głosowaniem przedstawiciele partii prezentowali swoje stanowisko. I lewicowi posłowie sprzeciwiali się przyjęciu projektu uchwały, a przewodnicząca komisji zaproponowała pewne zmiany mające przekonać m.in. Twój Ruch Janusza Palikota. Ta sytuacja zirytowała posła Jana Dziedziczaka z PiS, który w mocnych słowach odniósł się do niej.

– Byłbym za tym żebyśmy nie dali się terroryzować. Sejm jest emanacją narodu polskiego, taki jest duch konstytucji, a Polacy są wdzięczni za kanonizację Jana Pawła II – mówił. – Tymczasem mamy jakąś marginalną grupę agresywnej lewicy, która kontestuje wszystko co polskie, wszystko co związane jest z duchem polskości. Przyjrzyjmy się co to są za ludzie? Zachęcam panią przewodniczącą, żeby nie dawała się terroryzować małej krzykliwej grupie.

– Dlaczego mamy iść z nimi na kompromis, dlaczego mamy iść na kompromis z człowiekiem, który, jak prasa donosi, zatrudniał mordercę ks. Popiełuszki, dlaczego mamy iść na kompromis z redaktorami takich pisma jak „Fakty i Mity”, czy Tygodnik „NIE”, które regularnie obrażały i obrażają Jana Pawła II. I my mamy iść z nimi na kompromis? W imię czego? 99,99 procent Polaków jest dumnych z tego, że ich rodakiem jest Jan Paweł II, cieszy się z kanonizacji. I mamy teraz słuchać współpracowników Grzegorza Piotrowskiego? – mówił poseł Jan Dziedziczak.

źródło; niezależna.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top