Autor: Grzegorz Górny
Nikt nie zaprzeczy, że jedną ze spraw, którą żyją dziś społeczeństwa Zachodu, jest kwestia zmian klimatycznych. Znajduje się ona w centrum debaty publicznej i agendy politycznej w niemal wszystkich krajach naszego kręgu kulturowego. W tej sytuacji wydawać by się mogło, że poważne badania naukowe rzucające nowe światło na ów problem powinny stać się przedmiotem wszechstronnych dyskusji i analiz. Tymczasem nic takiego nie stało się w przypadku obserwacji poczynionych niedawno przez uczonych z uniwersytetu w Edynburgu. Wyniki ich badań zostały całkowicie zignorowane przez media głównego nurtu. Dlaczego?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy poznać wnioski, do których doszedł zespół naukowców na czele z profesorem Paulem Palmerem. Otóż przeanalizowali oni wyniki obserwacji poczynionych w latach 2014-2017 przez dwie sztuczne satelity: japońską GOSAT i amerykańską OCO-2 należącą do NASA. Oba statki kosmiczne za pomocą specjalnych urządzeń i programów lokalizowały miejsca emisji gazów cieplarnianych na kuli ziemskiej.
Okazało się, że największymi emitentami dwutlenku węgla nie są wcale państwa wysoko rozwinięte i uprzemysłowione, lecz biedne kraje Afryki Zachodniej. Erupcja owego gazu do atmosfery nie wynika tam bezpośrednio z działalności człowieka, lecz jest związana z naturalnymi procesami zachodzącymi w przyrodzie.
Więcej na wpolityce.pl