Facebook, Google, Youtube, Twitter: prywatny totalitaryzm
Ponad trzydzieści lat temu amerykańska telekomunikacja zdominowana została do tego stopnia przez kilka wielkich koncernów, na czele z American Telephone & Telegraph, że praktycznie stworzyły one monopol. Wielcy gracze bez trudu dogadywali się między sobą, uniemożliwiając jakąkolwiek wejścia na intratny rynek konkurentów.
Ten stan rzeczy zmienił Ronald Reagan, do dziś za swą „reaganomikę” znienawidzony przez lewicowy establishment. Podobnie jak w innych dziedzinach – transporcie, energetyce, usługach finansowych – użył narzędzi przymusu państwowego do odtworzenia rynkowej konkurencji. Już w kilka lat po podzieleniu AT&T średnie ceny połączeń telefonicznych spadły ponad trzykrotnie, ruszyło też nadrabianie opóźnień we wzbogacaniu oferty o usługi związane z nowymi technologiami: połączenia faksowe, modemowe etc. Wbrew bowiem stereotypowi, w którym USA jawią się jako kraj zawsze przodujący, długotrwały oligopol poważnie spowolnił ich telekomunikację. Jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdy nie tylko w Azji, ale nawet w Polsce telefony komórkowe były już tak powszechne, że nie wyobrażano sobie bez nich życia, w Ameryce można je było zobaczyć tylko u funkcjonariuszy rządowych – w szerokim użyciu najbardziej zaawansowanym urządzeniem pozostawał tzw. „beeper”, przez który można było za pomocą telefonistki przywołać jego posiadacza do aparatu stacjonarnego.
Bardzo dziś potrzebujemy kogoś, kto miałby wolę i siłę powtórzyć ten sukces Reagana na nowym, wyrosłym z telekomunikacji rynku – wyszukiwarek internetowych i mediów społecznościowych. I to nie tylko na rynku amerykańskim, bo analogiczny do wyżej wspomnianego oligopol zbudowany został w ostatnich dziesięcioleciach na skalę światową.
Orwell sprywatyzowany
…
Więcej na dorzeczy.pl