Nigdy nie śmieję się ze śmierci, z chorób, kalectwa i wiary. Nie dotykam rzeczy, które są poważne – podkreśla Marcin Daniec w rozmowie z ekstramagazyn.pl. Przykładem na to, że kpiny z Boga nie popłacają, jest dla niego „rozczochrany z Lublina” – polityk ze śladowym poparciem. Satyryka bawią za to działania koalicji PO-PSL, np. wyjazdowe posiedzenia rządu.
Marcin Daniec uważa, że jednym ze sposobów Polaków na radzenie sobie z trudną rzeczywistością jest „znakomite poczucie humoru”.
Łatwiej się śmiać Niemcowi, Anglikowi, Amerykaninowi, jeśli wysiada z luksusowego samochodu, zarabia tysiące euro, funtów czy dolarów. Nam, w tych szarościach i biedzie, trudniej. I to jest dopiero sztuka. Uśmiechać się, mimo wszystko…
— wyjaśnia komik.
źródło: wpolityce.pl