Ilekroć przejeżdżam obok budynku Urzędu Gminy Garbów zaczyna nurtować mnie następujące pytanie. Ile kosztował ten kawałek plastiku z kawałkami elektroniki, który stojąc przy Urzędzie, informuje nas o tym, która jest godzina, jaki mamy dzień, jakie jest ciśnienie…. i oczywiście, że to kupione rzekomo za unijne pieniądze, i że pomysł był nasz a pieniądze ich! Czyli że my głupi, a oni bogaci to dają. A przecież to wszystko nieprawda lub półprawda.
Przecież pieniądze nie biorą się znikąd! Przecież ktoś musi na nie pracować i Polska też ponosi koszty budżetu UE, przecież można wydać je lepiej niż na powiększony zegarek z barometrem, który za rok dwa ulegnie biodegradacji. Przecież chyba Ci, którzy wymyślają projekty unijne nie są tacy głupi, żeby uważać, że my uwierzymy, że to jest warte swych pieniędzy i że dzięki temu poznajemy, że jesteśmy w XXI wieku i że na skutek zauroczenia wspaniałym ogromem tej techniki, zapomnimy na przykład o dziurach na drogach.
Redakcja Naszego Garbowa stawia więc to pytanie wprost:
ILE KOSZTOWAŁO TO ELEKTRONICZNE COŚ, KTÓRE STOI PRZED URZĘDEM GMINY?
Może któryś z urzędników świadomych sprawy mógłby wysłać do nas maila lub wpisać w komentarzu koszty tego luxczasomierza dla Mechagodżilli.
Nasi czytelnicy z pewnością są bardzo ciekawi odpowiedzi.
Redakcja bardzo prosi urzędników z naszej gminy o podanie kosztu tego „pięknego” obiektu. Chyba nie musimy w takich sprawach korzystać z urzędowej ścieżki. Kto wie, nie powie. Ludzie o to pytają.
Zamiast stawiać np takie elektroniczne straszydło należało zrobić profesjonalną ładną tablicę ogłoszeń a nie tą, która jest teraz z obdrapaną siatką przez którą trudno cokolwiek przeczytać. Bardziej interesuje nas co jest na gminnej tablicy ogłoszeń niż to która jest godzina i jaki dzień.