Czy władza może nas kupić i ile to kosztuje?

W obliczu zbliżających się wyborów chciałabym poruszyć ten bolesny dla mnie temat. Rozmowy z ludźmi skłaniają do głębszej refleksji nad niektórymi postawami. Spotykając się z mieszkańcami Garbowszczyzny dotykamy tematów drażliwych, ale dotyczących przecież nas wszystkich. Jaka jest wiedza najbliższych sąsiadów i znajomych na temat głosowań radnych, czyli na temat podejmowanych przez nich decyzji? Jeśli ktoś interesuje się tematem, wtedy rozmawia z wybranym przez siebie radnym i pyta go dlaczego ten tak, a nie inaczej postępuje. Okazuje się, że za większością decyzji stoi strach przed władzą, (o strachu już pisałam w artykule „Odwaga i Strach”) i połączona z nim INTERESOWNOŚĆ.

Wiadomym jest fakt, że istnieją wokół każdej władzy całe grupy interesów i to one blokują często jej obalenie, gdyż czerpią jakieś bezpośrednie lub pośrednie korzyści z tegoż źródła, rzec by się chciało „koryta.” Są środowiska zawodowe, podlegające bezpośrednio władzy, otrzymujące profity. Jak takie grupy mają się jej sprzeciwić, kiedy w polu widzenia jest trzynasta pensja, premia, bądź też ich pozbawienie? Ten argument zaczerpnęłam z życia. Nie będę tu wymieniać tych podległych zawodów, bo myślę, że każdy sobie dopowie. Podobnie jest z „niezależnymi” organizacjami, które próbuje się zastraszać: „Jak nie będziecie na nas nic złego (czytaj: prawdziwego) mówić to damy wam 1000 zł. Ależ gest! Przecież to obowiązek władzy, aby wspierać lokale inicjatywy w ich niezależności. W końcu działając w stowarzyszeniach otrzymujemy środki po to, aby zrobić coś dobrego i wartościowego, a nie dlatego, że zginamy kark przed władzą i tylko wtedy! Tego nie powinno być, to jest elementarz. I tak powstaje ślepa na prawdę INTERESOWNOŚĆ. Gdzie tu ODWAGA CYWILNA I GODNOŚĆ OSOBISTA osób, które ten model traktowania ich samych akceptują?

Omówmy więc postawę osób, które z racji pełnionej funkcji powinny być niezależne od władzy. Wydaje się, że radny powinien być wolny od takich układów. A jak jest w praktyce? Okazuje się, że niektórzy z nich wprost mówią swoim sąsiadom czy rodzinom, że nie sprzeciwią się nawet najgorszym decyzjom władzy, żeby jej nie „podpaść”. Gdyby się sprzeciwili nie dostaliby obiecanych przez władzę dóbr. Jest to swoisty szantaż psychologiczny ze strony rządzących, którzy właśnie w ten sposób sterują ludzkimi umysłami. Tak jest we wszystkich krajach totalitarnych, a my jak widać jeszcze do demokracji nie dorośliśmy w naszym życiu obywatelskim, skoro takie praktyki są obecne. A na własnej skórze przekonałam się, że takowe u nas są.

Czemu tak mało w nas BEZINTERESOWNOŚCI? Bezinteresowny jest ten, kto poświęca swą pracę, wysiłek i czas, aby pomóc innym. Nie oczekuje ani wynagrodzenia, ani splendoru. Wręcz przeciwnie angażuje swoje środki i osobiste życie, aby służyć społeczeństwu. Jest narażony na krytykę tych ludzi, którzy sami nie wierzą w bezinteresowność, a więc innych mierzą swoją miarą. Posądzany jest właśnie o interesowność, czyli chęć zysku i władzy. W głowie się niektórym nie mieści, że można zrobić coś bez żadnej korzyści. Jeszcze inni zastanawiają się po co angażować się w cokolwiek? Czy to jest potrzebne? Przecież można spokojnie żyć jak inni ludzie, a nie wyrywać się przed szereg. Pomyślmy przez chwilę, jaki świat stałby się potworny, gdyby wszyscy myśleli tylko o własnym interesie. Gdybyśmy dali rządzić ludziom, dla których liczy się tylko ich osobista korzyść. Dokąd doszlibyśmy, gdyby nie tysiące osób, którym zależy na zmianie tego co złe i podłe na tym „łez padole’? Czyż nie dzięki nim ten świat staje się bardziej ludzki, prawy i lżejszy do zniesienia? Niedawno usłyszałam takie zdanie na temat błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, które mnie zbulwersowało: „Po co mu to wszystko było, żył by sobie spokojnie do dziś.” „Ręce opadają”, gdy słyszy się takie słowa. Co z tym dalej robić, kiedy mamy do czynienia z taką moralną ślepotą? Blokuje ona rozwój człowieka do pełni jego człowieczeństwa. Prowadzi do degradacji wewnętrznej wolności. Tu choruje wola i rozum, więc to, co jest w nas najważniejsze, to co sprawia, że nie jesteśmy tylko zwierzętami. Choć te niższe od nas istoty instynktownie często wyprzedzają nas w swojej „bezinteresowności”. Zastanówmy się więc jak to uzdrowić? Czy istnieje taki rodzaj biedy, który każe sprzedawać swój honor i duszę za pieniądze? Tak, to jest bieda i ubóstwo moralne, dużo gorsze, niż to materialne. Dajmy to pod rozwagę kandydatom na radnych w naszym otoczeniu, żeby znów nie pojawiły się sytuacje zdrad oraz zarzutów ze strony wyborców, że radni zrobili coś we własnym interesie, a nie w interesie mieszkańców, których reprezentują. Radny, który podczas trwania kadencji zdecyduje, że przechodzi na drugą stronę barykady, powinien honorowo zrzec się swojego mandatu. Tu jest dopiero ODWAGA CYWILNA I GODNOŚĆ OSOBISTA. Takie jest moje zdanie. Skoro się pomylił, to powinien odejść i nie ciągnąć za sobą wielkiego niesmaku. Poglądy można zmienić, ale trzeba się do tego przyznać przed tymi, którzy na nas liczyli. Nie wybierajmy osób o „wiotkich kręgosłupach”, bo łatwo dają sobą manipulować i poprzez wciągnięcie w grupę „kumotersko-towarzyską” stają się zakładnikami władców. Pamiętajmy, oni wtedy nie mogą być już BEZINTERESOWNI.

Monika PF

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Komentarze do: “Czy władza może nas kupić i ile to kosztuje?

  1. Grażyna

    Dobrze napisane!
    Celna uwaga,ludzie są zastraszeni.
    Nie dać ”na coś” to sposób wójta na stowarzyszenia i mieszkańców.
    Przez to skłócił ludzi.
    Chcemy żyć w wolnym demokratycznym kraju!
    Chcemy nowego wójta!
    Chcemy sprawiedliwości!
    Chcemy równości!
    Chcemy normalności!
    Chcemy….

    Reply
  2. lektura dla ks. Proboszcza

    Ta lektura o kupowaniu niezależności jest niestety również dla ks. Proboszcza. Super, że jest orkiestra. Ale co przed czym?

    Reply
  3. anna

    Bardzo się zawiodłam na Ks. Proboszczu, szkoda, że nie dostrzega tego, co się dzieje wokół lub postrzega to oczami jednej strony!….

    Reply
  4. Grażyna

    jestem jak najbardziej za zgodą w naszej gminie! jednak należy się zastanowić czy okradziony może żyć w zgodzie ze złodziejem?

    Reply
    • redakcja

      My też szukamy zgody w gminie. Zgody opartej na prawdzie i poszanowaniu wszystkich środowisk a nie tylko najlepszych przyjaciół władzy.

      Reply
  5. Oleg

    Myślę, że się troszkę wójt denerwuje, widać to gołym okiem jak się na niego spojrzy. On ma najwięcej do stracenia, przecież nie pójdzie teraz układać terakoty po tylu latach „sukcesu” i bycia na piedestale. Inni spokojnie wrócą do swoich poprzednich zajęć, ale on to musi strasznie się bać przegranej. Czy ten strach go czegoś nauczy? Zobaczymy. Myślę, że dzięki Wam nie będzie miał już tak gładko, nawet gdyby wygrał w co szczerze wątpię po tym co słyszę od ludzi.

    Reply
  6. Czy władza może nas kupić?

    Cztery lata minęły i znowu to samo. Powszechny strach przed władzą. Władza też się boi przegranej. Wójt ma więcej do stracenia i dużo mniejsze szanse na wygraną niż przed kilku laty. Myślę, że Barszcz wysuwa się na pozycję lidera tej kampanii. Wybory są tajne, opłaca się przyjść i zagłosować. Za dwa tygodnie mamy szansę poczuć powiew wolności 🙂 i spokoju. Bez lęku przed lokalną sitwą.

    Reply

Skomentuj Czy władza może nas kupić? Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top