Pułkownik Ryszard Kukliński ostrzegał pod koniec życia, że Władimir Putin będzie nowym Józefem Stalinem. O Adamie Michniku mówił, że dusza tego moralisty bliższa jest Stefanowi Michnikowi niż Maurycemu Mochnackiemu, „na którego sili się pozować”. Stwierdzał też, że w III RP „drugi Kukliński” będzie miał pełne ręce roboty, aby wyśledzić całą sowiecką agenturę, jaka w niej pozostała – pisze „Gazeta Polska”.
1998 rok, mieszkanie pewnej warszawskiej artystycznej rodziny, okolice placu Narutowicza. Późnym wieczorem zaniepokojeni sąsiedzi obserwują, że na balkonie jednego z mieszkań stoi zamaskowany komandos z pistoletem maszynowym Uzi. Kolejni kryją się na klatce schodowej i w zaułkach podwórka.
W mieszkaniu stół zastawiony jest butelkami zacnego trunku, a głowy rozmówców zaprzątnięte są przyszłością Polski. To potajemne spotkanie pułkownika Ryszarda Kuklińskiego z redakcją „Gazety Polskiej”.
Kiedy w 1998 r. Kukliński przyjechał do Polski, powiedział, że musi odwiedzić „Gazetę Polską”, bo wśród nas czuje się jak w domu. „Gazeta Polska” jako pierwsza w III RP zaangażowała się w obronę jego dobrego imienia, gdy jeszcze ciążyła na nim kara śmierci, zamieniona na 25 lat więzienia.
źródło: niezalezna.pl