Ile zapłaci Polkomtel, kto osobiście negocjował z najemcą, jak zostaną zabezpieczone interesy gminy? Wójt odmawia udzielenia informacji.

Przed paroma tygodniami, skierowaliśmy do wójta Kazimierza Firleja pismo w sprawie stacji nadawczej znajdującej się w Bogucinie a należącej do firmy Polkomtel. W naszym piśmie zadaliśmy 12 konkretnych pytań. Z otrzymanego pisma wynika, że pan wójt właściwie niewiele jest w stanie powiedzieć na temat realnego wpływu obiektu na bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców. Tematem tym zajmiemy się w oddzielnym tekście. Tutaj chcielibyśmy powiedzieć kilka słów odnośnie ekonomicznego i gospodarczego aspektu tej sprawy, który skłania do postawienia wielu pytań o jakość administracyjnych decyzji podejmowanych w gminie Garbów.

Rezygnacja z przetargu bez  mocnego  uzasadnienia rodzi naturalne pytania

Przypominamy, że pan wójt 22 maja 2013 r. wniósł pod głosowanie uchwałę, w której proponował on, aby Rada Gminy Garbów zgodziła się na przedłużenie umowy, w trybie bezprzetargowym, gminnej działki w Bogucinie, na następne 5 lat (Uchwała nr XIX/134/13). Niestety, wbrew interesom ekonomicznym gminy i również wbrew zdrowemu rozsądkowi, uchwała ta została przez Radę przyjęta. Z uwagi na to, że „uzasadnienie” o rezygnacji z przetargu, jakie zaprezentował wójt było delikatnie mówiąc nieprzekonujące i zupełnie naszym zdaniem nie merytoryczne, zwróciliśmy się do niego z kilkoma pytaniami odnośnie tej sprawy.

Brak odpowiedzi wójta na cztery proste, zupełnie podstawowe gospodarskie pytania. „Tajne” informacje?

W naszym piśmie zapytaliśmy pana wójta o to, ile będzie płacić firma Polkomtel na mocy nowej umowy, czy szkic umowy jest już przygotowany, w jaki sposób umowa zabezpieczy interes gminy, w przypadku zwiększania mocy nadawczych oraz kto prowadził negocjacje z firmą Polkomtel przed wniesieniem przez wójta uchwały zezwalającej na rezygnację z przetargu. Jedyne, co wójt nam w tej materii odpowiedział, to to że, mówiąc w skrócie, nie musi on nam tych informacji ujawniać gdyż „nie stanowią informacji publicznej i nie podlegają ujawnieniu”. Czyli mamy jakby „tajne” informacje odnośnie całej sprawy związanej z nową dzierżawą działki w Bogucinie firmie Polkomtel. Taka formalno-legalistyczna odpowiedź udzielona organowi prasowemu to oczywiście kuriozum w warunkach współczesnych demokracji. Odpowiedź taka jest nie do pomyślenia w zachodniej Europie. Tam dziennikarz pyta, urząd odpowiada. Nie ma wymówek. Niestety w państwach postkomunistycznych tego typu „polityka” nieudzielania merytorycznych odpowiedzi na konkretne pytania jest wciąż stosowana.

 Z dzierżawą chodzi o pieniądze. Sprawa nie jest błaha

W całej tej sprawie chodzi oczywiście o konkretne pieniądze. Należy pamiętać, że mówimy o dzierżawie na kolejne 5 lat czyli 60 kolejnych opłat miesięcznych. Rachunek jest prosty. Zmiana ceny dzierżawy o 1000 zł miesięcznie – co, jak należy sądzić jest dla firmy telekomunikacyjnej drobiazgiem – zmienia wpływy lub ubytki w gminnej kasie o 60 tysięcy zł. A przecież po przeprowadzeniu przetargu mogłoby się okazać, że cena ta nie wzrośnie o 1000 zł ale o kilka tysięcy miesięcznie. W zeszłym roku miesięczna opłata wynosiła 1972,17 zł netto. Kwota, minus wartość inflacji, została ustalona jeszcze w roku 1999. Kwota ta nie wydaje się być wygórowana, biorąc pod uwagę fakt, że obecność wieży tak blisko wsi wiąże się z wymiernymi kosztami społecznymi w postaci spadku cen przynajmniej kilkudziesięciu hektarów okolicznych gruntów. Innym kosztem, choć nieprzeliczalnym na pieniądze, jest nasze zdrowie. Wszak nie spotkałem jeszcze żadnej opinii, która stwierdzałaby, że obecność stacji nadawczej telefonii komórkowej jest dobra dla zdrowia. Ale to inny temat.

Nowa umowa nie jest podpisana. Uchwałę można jeszcze uchylić. Wystarczy chcieć

Stwarzającą niebezpieczeństwo dla kasy gminnej uchwałę można jeszcze uchylić i w normalnym trybie rozpisać zawczasu przetarg na przedłużenie dzierżawy. Umożliwiłoby to, nie tylko uzyskanie lepszej ceny, ale też sformułowanie w ramach specyfikacji przetargowej własnej wersji umowy z przyszłym najemcą, co zabezpieczyłoby interesy samorządu lokalnego na przyszłe lata. Przede wszystkim, w umowie należy zawrzeć wszelkie wymogi odnośnie monitoringu zmiennej mocy wieży, podnajemców jacy korzystają z urządzenia (na czym najemca sobie być może zarabia), jak też wymogi natury bezpieczeństwa i realnych pomiarów promieniowania, które wykluczą wszelkie spekulacje w tej sprawie w przyszłości. Aby tak się stało potrzebne jest gospodarskie myślenie i wola aktywnego działania wójta, ale też samej Rady Gminy Garbów.

Unikanie przetargu. O czym to świadczy?

Każda taka sytuacja, gdzie urzędnik proponuje rezygnację z przetargu jest sytuacją, która musi budzić podejrzenia. Propozycja rezygnacji z przetargu mieć zawsze bardzo mocne i jednoznaczne uzasadnienie. Nie wystarczą tu półsłówka i niejasne bąkania wójta o jakichś tam negocjacjach i że tak jest korzystnie… Jeżeli mocnego uzasadnienia brakuje w danym przypadku, rozpisuje się przetarg dzięki któremu samorząd może uzyskać najlepszą ofertę. Tak się składa, że mieliśmy okazję rozmawiać o tej sytuacji z wicewójtem jednej z gmin w Polsce. Pytaliśmy, jak oni rozwiązują tego typu sytuacje. Odpowiedź była jednoznaczna. Nie ma powodów, aby unikać przetargu przy przedłużaniu dzierżawy. Forsując rezygnację z przetargu, każdy urzędnik musi mieć jasne i oczywiste dla wszystkich uzasadnienie swojej propozycji. W innym razie naraża się on na uzasadnione podejrzenia i nie może się dziwić, że lokalna społeczność te podejrzenia precyzyjnie i dociekliwie formułuje. Większość wójtów, świadomych społecznej kontroli, jeżeli w danej gminie taka rzeczywiście funkcjonuje, unika podejrzeń o niegospodarność czy korupcję jak ognia. To, że u nas jest inaczej można przypisać dotychczasowemu brakowi realnej obywatelskiej kontroli działań rządzących i wynikającym z tego stanu poczuciu ich całkowitej bezkarności i dowolności w realizacji nawet tych działań, które wiążą gminę umowami na wiele lat. To, że takie postępowanie akceptuje Rada Gminy można wyjaśnić jedynie byciem irracjonalnie zastraszonym, nieuczciwością lub brakiem wiedzy i jakiegokolwiek instynktu gospodarczego. Innych możliwości nie widzę. Z góry uprzedzam „święte” oburzenie władz gminy czy niektórych radnych, do głębi poruszonych, że używa się takich wyrażeń jak „podejrzenie korupcji” czy „niegospodarność”. Szanowni Państwo, życie publiczne opiera się między innymi na kontroli. Właśnie z powodu występowania tych zjawisk organy administracji mają tyle różnych urzędów kontrolnych zajmujących się nadużyciami w ich strukturach publicznych. Skoro poszczególne jednostki państwowe kontrolują się wzajemnie, nie dając wiary samym zapewnieniom, że „jest dobrze”, to państwo jako urzędnicy czy radni nie mogą tego wymagać od zwykłych mieszkańców, a tym bardziej od organów prasowych, których główną misją jest patrzenie władzy na ręce. Zaufanie mieszkańców otrzymali państwo w dniu wyborów. Już następnego dnia musicie pogodzić się z kontrolą i monitoringiem waszych poczynań. To zupełnie normalna i wcale nikogo nie hańbiąca procedura demokratyczna.

Co było wczoraj i jest dzisiaj, nie musi być jutro. Przyszłość należy do młodych

Ze strony obecnego pana wójta słyszy się, że poprzednią umowę w roku 1999 podpisał poprzedni wójt. Odpowiadam. Cóż z tego? W tamtych pionierskich dla telefonii komórkowej warunkach tamta umowa była na miarę tamtej świadomości i wiedzy. Z perspektywy końca lat 90-tych być  może była ona nawet korzystna. Tak czy inaczej, to nie jest dzisiaj takie ważne, gdyż umowa ta w przyszłym roku wygasa i można ją zmienić. Interesuje nas przyszłość. Rezygnując z przetargu, pan wójt rezygnuje z prawnego gospodarskiego narzędzia, które w tym przypadku stwarza dodatkowe możliwości maksymalizacji zysku. Właśnie w obecnym czasie, niektóre innowacyjne i nowocześnie zarządzane samorządy w Polsce, które renegocjują swoje umowy dzierżawy z operatorami telefonii komórkowej tworzą nową epokę tego typu dzierżaw i regulacji, która uwzględnia współudział w zyskach z danego masztu i dynamiczną regulację ceny dzierżawy. Wystarczy tylko zacząć myśleć w kategoriach konkretnego interesu lokalnego i gospodarności oraz po prostu pragnąć osiągnięcia najlepszego rozwiązania dla ludzi, aby było wiadomo co należy robić. Dla niektórych to zbyt wielkie wymagania. Jutro należy do młodych. Może oni kształtując nową administrację wykażą się większym zdecydowaniem i innowacyjnością w dbaniu o interesy i dobro naszej Ojczyzny Garbowszczyzny. Osobiście na to liczę, gdyż po dwóch rozmowach w cztery oczy, po jednym dość burzliwie przebiegającym moim wystąpieniu na sesji Rady Gminy, po kilku wypowiedziach wójta oraz po zapoznaniu się z kilkoma całkiem konkretnymi gospodarczymi, ale też obywatelskimi, sprawami zupełnie  straciłem swoje zaufanie do pana wójta Kazimierza Firleja i dużej części radnych gminy Garbów tej kadencji. Mówię to wprost, aby istota rzeczy nie ginęła w niejasnych domysłach. Ostatnie dożynki i ta nieszczęsna, dwu i pół minutowa, pozbawiona jakichkolwiek argumentów, wroga tyrada słowna w wykonaniu pana wójta,  która słusznie oburzyła wiele osób, a za którą wójt powinien jak najszybciej przeprosić, do ufności również nikogo trzeźwo myślącego nie skłoniła. Ale to już opowieść na inną okazję.

autor: Robert Fiutek

Całość odpowiedzi wójta w sprawie Polkomtela tutaj: Odpowiedź_Polkomtel_dzierżawa bez przetargu

 

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Komentarze do: “Ile zapłaci Polkomtel, kto osobiście negocjował z najemcą, jak zostaną zabezpieczone interesy gminy? Wójt odmawia udzielenia informacji.

  1. karo

    Skomplikowane te pisma. Może i było by więcej kasy po przetargu ale z drugiej strony teraz jest pewna kwota, a przy przetargu gdyby wystartował tylko Polkomtel to mogli by zaproponować jeszcze mniej albo nie wystartować i wtedy zabrać żelastwo i albo postawić sto metrów dalej albo wcale i wtedy szukaj zasięgu w polu.
    Szkoda ze nie ma informacji o mocy anten. Będziecie pisać do UKE w tej sprawie?

    Reply
    • persodrom Post author

      Pisma są normalne. Jak to urzędowe pisma. Problem w tym, że brakuje w nich istotnych informacji.

      Jeżeli chodzi o obawy o przetarg to są zupełnie bezpodstawne. Jest cena minimalna przetargu, ogłaszający przetarg może zawsze go unieważnić.
      Zabranie żelastwa to spore koszty, których każda firma unika. A brakiem zasięgu nie musimy się martwić gdyż nie mieszkamy na pustyni. Zresztą o to się martwią dostawcy telefonii komórkowej, gdyż jest to ich biznes.

      Sprawę będziemy kontynuować.

      Reply
      • karo

        No ale co jeśli operator przeprowadzi się 100 metrów dalej? Dla rolnika 2000zl to sporo i wtedy gmina nic z tego nie ma.

        Reply
        • persodrom Post author

          Po pierwsze właśnie ustaliliśmy, że przenoszenie wieży to kosztowna i złożona operacja, która się nie opłaca. A po drugie, to mnie wcale nie boli, że rolnik zarobi 2000 zł. Tak czy inaczej pieniądze zostaną w gminie i to jest ważne. Dla mnie bogactwo gminy to też bogactwo poszczególnych ludzi. W tym sensie należy zawsze dążyć do racjonalnego obniżania podatków dla przedsiębiorców np od nieruchomości, które to podatki uważam za zbyt wysokie w odniesieniu do działalności o charakterze warsztatowym.

          Reply
  2. mona

    Przeniesienie wiezy to ok 30 tysięcy zł. Gdyby gmina chciała 3 tysiące za miesiąc a rolnik 2 tysiące to cała operacja zwróci się w dwa i pol roku. Lepiej niech tam sobie stoi ta wieza bo przynajmniej zasięg LTE jest.

    Reply
    • persodrom Post author

      Nie rozmawiamy o przenoszeniu wieży, ale o zachowaniach urzędniczych mogących budzić podejrzenia o korupcję czy niegospodarność. Dlatego właśnie chcieliśmy dowiedzieć się kto prowadził te rzekome negocjacje z Polkomtelem.

      Reply
    • persodrom Post author

      Sama sytuacja korupcjogenna to za mało, aby wkraczała prokuratura. To raczej kwestia zaufania i wiarygodności. Po sprawie wody, wiatraków, ukrywaniu kontroli w Urzędzie i kilku innych sprawach w toku,
      zaufanie topnieje jak śnieg w maju. Zwłaszcza wobec arogancji władzy posuniętej do absurdu.

      Reply
  3. nie podam

    Hmm dlaczego redaktor nie pójdzie do sądu administracyjnego i nie przyniesie wójtowi wyroku za bezczynność w dostępie do informacji publicznej?

    Reply
    • persodrom Post author

      Właśnie to zrobiliśmy w odniesieniu do kosztów samochodu, wykazu delegacji i kateringu.
      Tyle, że decyzje wójta unieważnia Samorządowe Kolegium Odwoławcze, a nie sąd administracyjny. Wójt wydał decyzję odmowną.

      Jeżeli chodzi o bezczynność to rzeczywiście zaczniemy to robić. Myśleliśmy, że rozum wróci i oczywistość oczekiwania jawności naturalnie przeważy.
      Ale skoro władza będzie szła w zaparte nie ma wyjścia.

      Reply

Skomentuj mona Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top