Problemy z demokracją lokalną. Unikanie otwartej dyskusji i blokowanie przepływu informacji społecznej w Gminie Garbów. Żółta kartka dla urzędników.

Na podstawie wyżej opisanych informacji o wybranych zagrożeniach, jak też biorąc pod uwagę prawie 500!! protestów mieszkańców na terenie całej Polski należy z całą mocą stwierdzić, że wszelkie zbyt entuzjastyczne i przychylne wiatrakom opinie prezentowane przez naszych urzędników są dużo przedwczesne. Co gorsza za wszelką cenę próbuje się wyciszyć wszelkie głosy krytyczne i unikać otwartej dyskusji czy wymiany argumentów. Gdy tylko porusza się ten problem dochodzi do prób wymanewrowania rozmówców przez wrzucenie tematu zastępczego, który ściąga normalną rozmowę na bok. Dochodzi też do publicznego wyszydzania i szykanowania osób, które starają się rzetelnie informować o problemie. Protokoły z sesji Rady Gminy wybiórczo tylko przywołują merytoryczne wypowiedzi mieszkańców na temat wiatraków, a gdy radni Wspólnoty Garbowskiej próbują dodać do protokołu brakujące fragmenty nie dopuszcza się ich do swobodnego zabrania głosu i na siłę, z pominięciem stanu faktycznego czyli tego, co naprawdę było na danej sesji powiedziane, przegłosowuje się wybrakowany protokół.

Na sesji Rady Gminy Garbów 20 marca 2013 r. Zastępca Przewodniczącego Rady Gminy nie pozwolił na odczytanie do końca listu protestacyjnego mieszkańców Karolina przeciwko wiatrakom, choć praktyka czytania tego typu listów jest dobrym obyczajem Rady. A trzeba wiedzieć, że protest ten podpisała większość mieszkańców Karolina! Blokowanie głosów protestu to nic innego jak lekceważenie obywateli przez sprawujących władzę lokalną, a tym samym lekceważenie ładu lokalnej demokracji. Jeszcze innym naruszeniem dobrego obyczaju sprawowania władzy społecznej jest fakt, że w sponsorowanym częściowo z budżetu gminnego czasopiśmie „Głos Garbowa” mamy, prawie w każdym numerze, do czynienia z różnymi przypominającymi poprzedni okres połajankami i złośliwościami w stosunku do osób, które w trosce o dobro swojej rodzinnej ziemi odważyli się mieć inne zdanie niż forsowane przez głównego Urzędnika Gminy. Autorem tych tekstów pozwala sobie być właśnie Pan Wójt! Pisane w tonie kpiarskim i lekceważącym teksty, zwracają uwagę czytających na sprawy nieistotne i błahe, a pomijają zupełnie samą istotę problemu. A czasopismo to przecież powstało po to, aby służyć mieszkańcom i ich sprawom, a nie po to, aby za pieniądze gminne być batem na myślących i działających w wolny sposób obywateli czy tubą propagandową rządzących w danej chwili urzędników.

Nie jest miło mówić o takich sprawach na forum małej lokalnej społeczności. Ale doprawdy, nie można też dłużej o tym milczeć! Przewinienia są publiczne i dotyczą spraw publicznych, więc należy o nich otwarcie i publicznie rozmawiać. Obowiązkiem i świętym prawem obywateli jest patrzenie każdej władzy na ręce. Nikt za nas tego nie zrobi. Musimy na nowo przywrócić rzeczom właściwą perspektywę i na nowo zadbać o naturalny ład życia lokalnego w powierzonym nam przez Boga kawałku naszej kochanej Ojczyzny. Nie łudźmy się. Jeżeli przez brak naszego zaangażowania w tak ważne problemy jak choćby farmy wiatrowe, będziemy nieustannie przegrywali na gruncie lokalnym ważne dla zwykłych ludzi sprawy, to i w Polsce nie zacznie się dobrze dziać.

To nie jest demokracja obywatelska! Żółta kartka dla stronnictwa wiatrakowego.

Opisane powyżej fakty powinny skłonić świadomych problemu obywateli do aktywniejszego działania i uczestnictwa w tym, co się wokół nich dzieje. Syndromy te świadczą bowiem jednoznacznie o tym, że pan Wójt i część radnych osobiście już zdecydowali się na budowanie farm wiatrowych na naszym terenie, a teraz po cichu, ale z wielką determinacją przygotowuje się grunt pod zrealizowanie zamysłu. Zadajmy sobie pytanie: Czy mają oni prawo prezentować taką postawę i prowadzić działania na rzecz budowania farm wiatrowych bez pytania o zdanie swoich wyborców, bez rzetelnej dyskusji z mieszkańcami oraz bez głębokiej długoterminowej ekspertyzy?

Żadną miarą! Takiego prawa nikt im nie dał! Takie działanie to przykład łamania dobrych zwyczajów lokalnej demokracji. Przecież prawdziwa demokracja lokalna to nie tylko procedura głosowania raz na 4 lata. Głosowanie to tylko element i początek demokracji. Nie ma nic wspólnego z gminną demokracją to, że po wyborze na wójta czy radnego wybrane osoby przez 4 lata robią co chcą – bez dalszego informowania i liczenia się z głosem ludzi. Sprawowanie władzy bez szczerej i otwartej komunikacji z ludźmi oraz bez rzetelnej informacji społecznej nie ma nic wspólnego z demokracją lokalną. Sama demokratyczna fasada oparta o procedurę głosowania to za mało, aby mówić o prawdziwej demokracji! Sprawujący urzędy muszą dobrze zrozumieć, że zostali wybrani do służenia ludziom i do realizowania wspólnego dobra, a nie do samodzielnego prowadzenia prywatnych strategii w takiej czy innej sprawie. Ciągły kontakt wójta i radnych z wyborcami, informowanie i pytanie ich o zdanie w ważnych sprawach dotyczących danej wsi i całej gminy to elementarz lokalnej demokracji. Kto tego nie rozumie i komu nie są drogie te proste prawdy, nie nadaje się do reprezentowania ludzi i do zarządzania ich interesami w ramach gminnej społeczności lokalnej.

Trzeba przy tym powiedzieć, że są w Polsce wójtowie i rady gmin, które po zbadaniu sprawy wiatraków i po zasięgnięciu opinii mieszkańców zachowali się godnie i właściwie. Mimo wszelkich nacisków i zachęt, odstąpili oni od tych niszczących zdrowie i majątek ludzi inwestycji. Dobry przykład stanowi tu Gmina Kamionka, gdzie po konsultacjach z mieszkańcami okazało się, że tylko kilka osób w gminie jest za budowaniem u nich farm wiatrowych. Reszta jest temu kategorycznie przeciwna. Rada Gminy w Michowie wbrew stronnictwu wiatrakowemu, przegłosowała uchwałę wykluczającą możliwość umieszczania w planie zagospodarowania przestrzennego obszarów pod farmy wiatrowe. Wiele gmin w Polsce w obawie o ludzkie zdrowie i majątek mieszkańców uchwala odległości minimalne farm wiatrowych od domów. Właśnie w Gminie Michów przygotowywana jest dodatkowa uchwała zabraniająca budowania farm wiatrowych w odległościach mniejszych niż 3 km od domów!

Szkoda, że w Gminie Garbów od kilku miesięcy wyraźnie widać inny trend. Przy nieświadomości większości mieszkańców, pokrętnie i niejasno wypowiada się na korzyść wiatraków, wyśmiewając i spychając na bok tych mieszkańców i radnych, którzy próbują uruchomić rzeczowy dialog społeczny. Wspaniała demokracja! Na szczęście nic jeszcze nie jest przesądzone. Jeszcze można zawrócić ze złej drogi.

Opisane powyżej niepokojące z punktu widzenia zwykłych mieszkańców zjawiska stanowią same w sobie poważny zarzut. Tej powagi nie rozmyją nawet rozdawane podczas spotkań kwiaty i rzucane przy każdej okazji festynowe uśmiechy. Bardzo chcielibyśmy, aby były one zawsze szczere. Gdy jednak nieustannie widać, że jedno się mówi, a co innego robi nie trudno sądzić, że to niestety tylko dobra mina do złej gry.

Niech to, co zostało powiedziane, będzie przyjęte przez sprawujących lokalne urzędy jako żółta kartka. Jako obywatele mamy niezbywalne prawo, aby wypowiadać nasze zdanie i publicznie się bronić przed zagrażającymi wspólnemu dobru działaniami rządzących. Z tego właśnie prawa świadomie i otwarcie tutaj korzystamy!

Członkowie i sympatycy stowarzyszenia Wspólnota Garbowska

Całość wydania specjalnego Wspólnoty Garbowskiej w wersji pdf: Farmy wiatrowe na horyzoncie_wydanie specjalne

źródło: Wspólnota Garbowska – wydanie specjalne

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top