Młodość, życie i gminne dożynki. Kilka luźnych obrazków i niepoprawnych refleksji

Z góry przepraszam za tę luźno-blogową garść osobistych, niedokończonych i w jakiś sposób przypadkowych weekendowych refleksji, które mam nadzieję będą przyczynkiem do dalszych dyskusji i osobistych rozmyślań. Nikogo nie chciałbym nimi urazić, zwłaszcza nikogo z osób prywatnych – a jeżeli osoby publiczne usłyszą trochę więcej prawdy niżby oczekiwały, to zawsze będzie dla nich samych i dla nas wszystkich z korzyścią 🙂 Wszak społeczność, która szczerze nie rozmawia, przestaje żyć.

Msza św. w ramach SMAL. Sobota 15.50.

Za chwilę rozpocznie się Eucharystia w ramach kolejnej edycji Spotkania Młodych Archidiecezji Lubelskiej w Garbowie. Wchodzę do kościoła i uderza mnie widok życia. Jest inaczej. Garbowski kościół wypełniony rozśpiewaną młodzieżą, która spontanicznie wielbi Boga. Jakże krzepiący to obraz. Od razu jakoś lżej na sercu. Neogotyckie mury jakby ożyły razem z tymi, którzy się w nich modlą. Pierwsza myśl. Co musi się stać, albo co należy zrobić, aby tak było tu zawsze? Jak sprawić, aby pomnażało się życie, a parafia rzeczywiście duchowo i wspólnotowo kwitła i przybliżała się do Boga. Nie ma na to łatwych odpowiedzi. To temat do dłuższych rozmyślań wszystkich ludzi dobrej woli, którzy pragną i próbują na poważnie żyć Bogiem, którzy próbują żyć naprawdę.

Życie wokół kościoła

Po mszy rozglądam się po terenie wokół kościoła i plebanii. Miły niecodzienny ruch młodych ludzi i towarzyszących im kapłanów, harcerskie patrole pierwszej pomocy, członkowie Sokoła pilnujący ładu i bezpieczeństwa, spokojne pole namiotowe, serdeczna atmosfera. W programie Spotkania Młodych widzę, że niedzielna msza święta w ramach SMAL będzie jednocześnie mszą dziękczynną rozpoczynającą gminne uroczystości dożynkowe. Super. Zapowiada się ciekawe spotkanie dwóch światów i dwóch zupełnie innych „klimatów obrzędowych”. Dwie różne i równie liczne wspólnoty w jednym miejscu. Domniemany cel obu wspólnot, choć w zupełnie odległych kontekstach, jednak w jakiś sposób ten sam: dziękczynienie Bogu za plony, dziękczynienie za owoce życia. To już nie będzie tylko spotkanie młodych w Garbowie, ale spotkanie młodych z garbowskimi parafianami. Coś nowego. Zapowiada się ciekawie i inspirująco.

a220

Msza św. Niedziela 10.30.

Rozpoczyna się dożynkowa msza święta, w której jednocześnie uczestniczą „przybysze” tj. młodzież goszcząca w naszej parafii w ramach SMALu. Nietypowe spotkanie. Młodość i powiedzmy „stateczność” obok siebie w ramach dwóch imprez o zupełnie innym charakterze. Spotkanie przybyłej z zewnątrz młodzieży i lokalnej dobrze utwierdzonej tradycji. Jedni przyglądają się trochę drugim. Rozumiem dobrze te spojrzenia bo sam również od 10 lat jestem przybyszem; tyle, że już trochę osiadłym.

Ważne spotkanie dla uważnych. Co tym spotkaniem mówi do nas Bóg? Jakie słowo mamy w czytaniach na ten dzień? W pierwszym zdaniu pierwszego czytania: „Ja znam ich czyny i zamysły.”, „Oni ogłoszą sławę moją wśród narodów”. Zrozumiałem, że „oni” to ci młodzi, których do nas garbowskich parafian, czyli „narodów” przysłał Bóg. A potem w drugim czytaniu. Pierwsze zdanie: „Bracia: zapomnieliście o upomnieniu, które się zwraca do was, (…)”. Ci młodzi swoim „świadectwem bycia żywymi” stanowią dla nas jakieś totalne ewangeliczne upomnienie. A potem w Ewangelii: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości.” Poważna przestroga. Pozory, fasady i tymczasowe powodzenia nic wam nie pomogą. Liczy się to, co jest naprawdę. Opamiętajcie się. Patrzcie, jaki będzie koniec.

Następnie, jednych przestrzegał, a młodych gości w drugiej części kazania, zachęcał Kaznodzieja, którym był w tym roku ks. prof. Marian Stasiak: „Nikt nie może sam sobie udzielić Życia i Łaski”, „Pycha idzie przed klęską”, „Bóg upokorzył pysznego cesarza…”, „Bóg jest rolnikiem cierpliwym…”, a potem szczególnie do młodych: „Bóg chce od was współpracy”, „Sól ziemi to jesteście wy (…) jesteście światłem i zaczynem, dziś i jutro…”,”Jesteście wyrzutem sumienia dla możnych panów, którzy nad nami sprawują władzę…”, „Nie ma miękkiego prześladowania. Prześladowanie jest zawsze takie samo, by postawić prawo ludzkie i prawo państwowe nad Prawem Bożym, by wyrzec się posłuszeństwa Bogu, a poddać się władzy politycznej.” „Kochani młodzi, nie sprzedajcie waszej duszy za żadną cenę, bo cały świat nie posiada takiej zapłaty…”. Tak, świat cały nie wystarczy na zapłacenie za własną duszę. (…) Jest o czym rozmyślać po takim kazaniu.

Dlaczego nas tak mało?

Uroczystości dożynkowe zawsze łączą to, co autentyczne, ciepłe i szczere, czyli po prostu to, co przynoszą dobrzy ludzie w sercach, z tym co czysto wyrachowane, zimne i urzędowe. Problem staje się szczególnie widoczny, gdy ta druga grupa zaczyna trwale dominować, a ci pierwsi wolą nie przychodzić, a do kościoła przyjść na inną godzinę. Tym razem w świątyni dodatkowo, i to w przeważającej liczbie, mamy młodych gości z zewnątrz. (Swoją drogą ciekawe jak oni widzą te nasze lokalne i jakoś pewnie egzotyczne dla nich uroczystości.) Trzeba ze wstydem zaznaczyć, że gdyby nie młodzi przybysze, wielki garbowski kościół byłby lekko pustawy w czasie dzisiejszej dziękczynnej celebry. Rozglądam się wokół i wydaje mi się, że parafian w kościele jest mniej niż w zwykłą niedzielę. Już wcześniej doświadczam zdziwienia podjeżdżając pod kościół, że jest tyle miejsca do parkowania. Czyżby ludzie uciekali przed rozbudowaną zewnętrznie uroczystością? Są tym zmęczeni? Znudzeni? Przygnębia ich to? Nie znajdują w tym życia? Pytam, bo wiem, że autentyzm i życie przyciągają, a pozór i umieranie odpychają. Wygląda na to, że większość parafian nie chce uczestniczyć w tych oficjalnych uroczystościach i wolą „zwykłą”  mszę świętą. A przecież, gdy w zeszłym roku były misje święte prowadzone przez Misjonarzy Świętej Rodziny i miecz Słowa Bożego ciął ostro, każdego dnia w tygodniu, na wszystkich mszach kościół był pełen wiernych. Dożynkowa słaba frekwencja lokalnego ludu bożego, potwierdza się po przemarszu orszaku na plac „za urzędem gminy”. Podczas „otwarcia i powitań” oprócz osób funkcyjnych i tych powiązanych z urzędem, zwykłych mieszkańców jest zaledwie garstka. Czy ci, którzy w ogóle nie przyszli, z góry wiedzą, że nic naprawdę istotnego się nie zdarzy, że będzie tak jak rok temu, i dwa lata temu, i trzy lata temu i…

Mimo słonecznej pogody, śpiewów, powitań, kolorowych strojów, naprawdę pięknych wieńców i ogólnie zielonego tła obraz otwarcia dożynek może przygnębiać. Coś tu nie gra. Jakby brakowało wewnętrznego magnetyzmu i autentycznej powagi wydarzenia. Ilość obecnych pokazuje, że dla większości prawdziwe życie jest gdzie indziej, albo zaczyna się dopiero wraz z wieczornym ubawem.

pus

Przykra „konieczna” otoczka?

W pierwszych ławkach lokalna i ta proszona „elita”. Widać, że zadowoleni z siebie. Ich widok z natarczywością przywołuje na myśl czytanie z sobotniej mszy świętej młodych: „Wszystkie uczynki swe spełniają, żeby się ludziom pokazać (…) Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła…” Tu potrzeba malarza: przyklejone na obliczach uśmiechy mają pokazywać, że układ prawie domknięty i nic nas nie ruszy. Choć miałem również wrażenie, że niektórzy z nich są jednak lekko zażenowani i rzucają niepewne spojrzenia na boki. Czy przeczuwają, że fasada nie zastępuje domu? Czy rozumieją że teatr to nie życie, że to musi w końcu runąć? Nie wiem co myślą, ale czasami się nad tym zastanawiam, na co w dłuższej perspektywie liczą. Ten smutny obraz „pierwszych ław” doskonale potwierdza i przypieczętowuje małość lokalnego włodarza, którego nie stać na to, aby wznieść się ponad osobiste urazy i przy okazji święta rolników przywitać będącego mieszkańcem gminy Garbów, wiceprezesa Lubelskiej Izby Rolnej. Razi też jego niby żart o pogodzie dla swoich, że „Opatrzność zawsze nas chroniła…” Tu przychodzi na myśl opowieść z kazania ks. prof. Stasiaka o upokorzonym Napoleonie, który stawiał na wybitym medalu siebie w rzędzie obok Boga. Trzeba z takimi nierozważnymi słowami uważać Panie Wójcie, żeby nie sprowadziły czasem burzy.

a218

„Super bonus” – tańczący fotograf w obiektywie

O co chodzi tak naprawdę we „wstępnej” części uroczystości pokazuje, jakby tańcząc, niesforny nadworny fotograf, którego „tył” nieustannie wszyscy muszą oglądać. Żadnej dyskrecji, żadnej pokory, żadnego umiaru. Jakby zupełnie nieświadomy, gdzie się znajduje. Byle główna gwiazda biła blaskiem na zdjęciach! Wiadomo, widownia nie jest tak ważna. Najważniejsze są późniejsze obrazy w gminnym biuletynie, który będzie opiewał zalety, tego który od lat go utrzymuje. To nie dodaje imprezie magnetyzmu, ani prawdziwego życia. Obserwacja tego wszystkiego dla kogoś „nieprzyzwyczajonego” i to takiego, który wcale nie ma zamiaru się do tego przyzwyczajać, musi w końcu budzić mdłości, zażenowanie i… te niepoprawne całkiem refleksje, które mam nadzieję nikogo zbytnio nie urażą, a będą dla nas wszystkich z korzyścią.

Z prywatnych rozmów wiem, że niektórzy od lat czują podobnie, ale przyjęło się o tym na głos nie mówić. Show must go on…. Czy dlatego za rok będzie jeszcze niższa frekwencja na „otwarciu”.

1fo

Sursum corda! Gdzie życie, tam nadzieja

A co z życiem? Co ze szczerością serca, co z autentyzmem, co z prawdziwym duchem święta plonów, który z pewnością unosi się gdzieś obok i ponad „konieczną” „zewnętrzną otoczką”? Wypada tu pochwalić gospodarzy tegorocznych dożynek czyli mieszkańców wsi Borków i Janów. Szczególnie trzeba zwrócić uwagę na stoisko z autorskimi produktami, których każdy mógł za darmo spróbować, estetyczne przygotowanie placu oraz klimat, gościnności i serdeczności, bez których cała reszta byłaby nic nie warta. Są to przejawy prawdziwego życia, których naocznym znakiem jest młodość i uroda Starościny  oraz postawność i dziarska mina Starosty tegorocznych dożynek. To pocieszające, że mimo ograniczeń i przeszkód prawdziwe życie jednak trwa i stopniowo, choć czasami wygląda to wprost niewiarygodnie, pokonuje zwalone głazy sztucznie budowanego świata. Należy mieć nadzieję, że w przyszłości, ten sam żywy Duch, który przyprowadził do Garbowa młodych Archidiecezji Lubelskiej, tchnie z nową mocą również na całą naszą lokalną społeczność, pomagając nam realnie wzrastać i przekraczać to, co wydaje się nieprzekraczalne. Wszyscy musimy się odnawiać w Duchu. Gdzie Duch, tam życie. Gdzie życie, tam nadzieja. Sursum corda!

a217

autor: Robert

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Komentarze do: “Młodość, życie i gminne dożynki. Kilka luźnych obrazków i niepoprawnych refleksji

  1. pawloo

    Co rok to samo,ten sam zestaw „atrakcji” . Przyjeżdżamy na kilka chwil by dzieciaki popatrzyły na tradycję garbowską i wieńce. Faktycznie w tym roku więcej atrakcji,stoisko na ktorym można darmo kosztować wyrobów wiejskich,a druga ” atrakcja” to darmowy alkohol!
    Dożynki gminno-parafialne! Sierpień! Pogratulować?! Kto jest głównym organizatorem? Odpowiedzialna osoba?

    Reply
    • Wyjaśniam

      Stoisko gdzie można było próbować darmowych wyrobów wiejskich było przygotowane przez mieszkańców Borkowa i Janowa, a nie przez gminę. Nie było sponsorowane przez wójta. Co do alkoholu był do posmakowania, nie do ,,napicia się”. Przykro że niektórzy tego nie rozumieją.

      Reply
      • Paweł

        No bylo widac jak bardzo kosztowali mieszkańcy darmowych wyrobów /…/Było widać jacy byli „nie napici”

        Reply
        • Ewa

          Czy napici czy też nie-sprawa drugorzędna. Jak ktoś nie ma umiaru to jego problem. Tu chodzi o całokształt! Apele by sklepy ne wydłużały godzin pracy , by ograniczyć dostęp do zakupu alkoholowych trunków było ogłaszane tak niedawno, nawet z ambony, a tym razem w sierpniu,również gdy słyszeliśmy głos Pasterza o wstrzemięźliwość od alkoholu,co widzimy na dożynkach?! Jak tłumaczyć dzieciom,młodzieży,przyjezdnym,którzy też owym widokiem byli zniesmaczeni? Jak samemu to zrozumieć? Dożynki gminno-PARAFIALNE ?!

          Reply
  2. darmowy wyszynk Post author

    A kto fundował darmowy wyszynk na dożynkach? Czyżby wójt? Kiedyś jak Gutanów poprosił o wsparcie lokalnego festynu 1 tysiącem zł to wójt butnie odpowiedział, CYT.: „WYSZYNKU NIE BĘDĘ FINANSOWAŁ” Łobuzeria

    Reply
  3. Robert

    Głównym problemem garbowskich dożynek nie jest kto, co stawia na stół ale to, że wójt prawiąc piękne banały na scenie, z których pewnie nikt nie zapamiętał nawet zdania, jednocześnie robi co innego w praktyce. Przykład spychania na margines niewygodnych i niezależnie od niego, a na dodadek na wyższym poziomie myślących osób, to tylko jeden z przykładów. Żal na to patrzeć jak piękne skądinąd tradycje i zwyczaje są wykorzystywane do przyklepywania kłamstwa, lokalnej patologii i braku rzeczywistego szacunku do wielu lokalnych społeczników. Nie wolno też zapominać o tak ważnej sprawie jak blokowanie przez obóz wójta rozwoju przejrzystości finansów publicznych. Ta sprawa ciągle jest ważna. To absolutna podstawa.

    Potrzeba tu odróżnić dwa światy. Piękne stroje, piękne wieńce, miłe poczęstunki, serdecze spotkania to jedna, ta jasna strona medalu, a nieudolnie odstawiana i grubymi nićmi szyta pokraczna urzędowa inscenizacja z „tańczącym z obiektywami” na pierwszym planie i „niezawodnym” ex-posłem z PSL, to niestety niestrawny wielki kawałek zakalca w całym tym dożynkowym cieście.

    Zwykli ludzie w ten teatr nie wierzą i dlatego, kto nie musi, ten nie przychodzi. To zrozumiałe.

    Reply
  4. jaka...

    Wybrali dyrektora szkoły podstawowej na Woli. Nie ma listy kandydatów, nikt się nie zgłosił?
    Z BIP Gminy : „W wyniku konkursu nie wyłoniono kandydata. Wójt powierzył stanowisko dyrektora Pani Agnieszce Jóźwiakowskiej od dnia 01-09-2016r.do 31-08-2021r. Podstawa prawna: ustawa o systemie oświaty ( D.U. z 2015r. poz.2156 z póź. zm.)”
    https://uggarbow.bip.lubelskie.pl/index.php?id=209&p1=szczegoly_zal&p2=12993
    Pytania do publiczności:
    Dlaczego nie wyłoniono kandydata?
    Dlaczego nie ujawniono listy kandydatów spełniających wymogi?
    Jak to możliwe?
    Jak można powierzyć od tak sobie dyrektorskie stanowisko jednoosobową decyzją, takie rzeczy powinna rozpatrywać komisja o jawnym składzie?

    Reply
    • REDAKCJA Post author

      Z uzyskanych informacji od pani Władysławy Janisz wiemy, że było zgłoszonych trzech kandydatów, ale jeden (pan) się nie pojawił. Zostały więc dwie panie (p. Jóźwiakowska i p. Hałoń-Gnutek).

      O wyborze decyduje komisja, która składa się formalnie z 9 osób (3 przedstawicieli urzędu tj. samorządu; 2 kuratorium; 1 przedstawiciel rady rodziców, 1 przedstawiciel rady pedagogicznej i 2 przedstawicieli związków zawodowych). Jednego przedstawiciela związków nie było więc zostało 8 osób w komisji. Po dwukrotnym głosowaniu obie panie otrzymały taką samą ilość głosów. W takiej sytuacji wójt ma prawo wybrać kandydata, którego chce i wybrał panią Agnieszkę Jóźwiakowską).

      Nie znamy przyczyny nieobecności jednego z członków komisji, jak również odstąpienia od konkursu jednego z kandydatów.

      Pani Janisz obiecała, że odpowiednie dane o składzie komisji oraz kandydatach biorących udział w konkursie zostaną uzupełnione w Biuletynie Informacji Publicznej
      https://uggarbow.bip.lubelskie.pl/index.php?id=209&p1=szczegoly&p2=6536

      Reply
  5. JACEK - PRACA PRZY MALINACH Post author

    PILNE !!! Zatrudnię do zrywania malin w Garbowie przy trasie warszawskiej – cena konkurencyjna + możliwa premia!
    numer telefonu: 663 742 822

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top