Mentalność postsowiecka trwa

Z dr. Jerzym Bukowskim, rzecznikiem Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, rozmawia Rafał Stefaniuk

Kiedy spaceruje Pan ulicami polskich miast i natrafia na tzw. pomniki wdzięczności Armii Czerwonej, co Pan wtedy myśli?

– Zastanawiam się, w jakiej Polsce żyję i dlaczego niektórzy samorządowcy nadal są mentalnie zanurzeni w PRL, bo przecież racja stanu każdego niepodległego państwa wyklucza istnienie w jego przestrzeni publicznej pomników, tablic i innych pamiątek po zaborcach, okupantach, najeźdźcach. A właśnie do samorządów gmin należy załatwienie tej sprawy, która powinna zostać zamknięta ćwierć wieku temu.

Co jakiś czas w Polsce powraca problem pomników ku czci Armii Czerwonej. Rosja powołuje się na umowę z Polską o ich ochronie z 1994 r., z kolei strona polska chce się ograniczyć jedynie do ochrony cmentarzy i grobów. Także IPN uważa, że nie mamy obowiązku chronić tzw. pomników wdzięczności. Jeden dokument, a różne interpretacje. Z perspektywy nauki to możliwe?

– Bardzo cieszy mnie taka interpretacja IPN, bo z pewnością nie należy nazywać pomnikiem symbolu obcego panowania na polskich ziemiach. Podpisana 22 lutego 1994 roku umowa pomiędzy rządami Rzeczypospolitej Polskiej i Federacji Rosyjskiej o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji dotyczy jedynie grobów oraz cmentarzy wojskowych. Właśnie tak rozumując warszawska sędzia Ewa Grabowska umorzyła w 2013 roku sprawę pomalowania farbą dwóch stołecznych monumentów sławiących Armię Czerwoną: nieistniejącego już dzisiaj na pl. Wileńskim (popularnie zwanego „Czterema śpiącymi”) oraz w parku Skaryszewskim. Przeprowadzona przez nią analiza nakazała jej uznać, że w rozumieniu artykułu 261 kodeksu karnego oba „nie spełniają definicji pomnika, ponieważ ochronie prawnej podlega obiekt wzniesiony dla upamiętnienia zdarzenia bądź uczczenia osoby, której ta cześć jest należna”. Oby w jej ślady poszli inni sędziowie.

Dlaczego Rosji zależy na tzw. pomnikach wdzięczności w Polsce?

– Ponieważ są to dla niej widome znaki panowania nad Polską. Specjalnie stawiali pomniki i często otaczali je grobami poległych czerwonoarmistów w centrach polskich miast, aby dać dowód swojej dominacji i utrudnić ich ewentualne usunięcie w przyszłości. A może warto na sprawę patrzeć w pewnym kontekście dziejowym? Rosjanie wychowani w kulcie Armii Czerwonej i Stalina święcie wierzą, że przynieśli Europie Środkowej i Wschodniej wolność. Podważanie tego faktu uważają za potwarz. – Każde państwo prowadzi własną politykę historyczną, ale jest też obiektywna prawda dziejowa. Dzisiaj nikt rozsądny nie twierdzi już, że Armia Czerwona niosła wolność narodom Europy Środkowej. Owszem, przeganiała Niemców, ale natychmiast zaprowadzała swoje zbrodnicze porządki. W ślad za nią podążały sowieckie służby specjalne ze Smierszem i NKWD na czele, które przy pomocy rodzimych zdrajców zaprowadzały w tej części kontynentu sowiecki porządek polityczny. Co on oznaczał, wiemy już dzisiaj nazbyt dobrze.

więcej

źródło: naszdziennik.pl, solidarni2010.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top