Ludzie w Zielonce wzięli się za radnych, którzy zasiadają w radzie i korzystają z funduszy gminnych w swojej działalności prywatnej

Wy nam zabieracie szkołę, my wam zabierzemy mandaty – postanowili ludzie w Zielonce. I wzięli się za niektórych radnych…

Mieszkańcy Zielonki w gminie Raniżów wygrzebali, że jeden z radnych to fisza w stowarzyszeniu, które bierze pieniądze z budżetu gminnego, żona drugiego dzierżawi pole od gminy, a trzeci współzarządza klubem sportowym „Raniżowia”, który też wisi na garnuszku i tak zadłużonego do granic możliwości gminnego budżetu.

„My niżej podpisani mieszkańcy wsi Zielonka wnosimy (…) o uchylenie mandatów radnych Stanisława Kobylarza, Mariana Indyka, Janusza Majchra” – napisali do wojewody podkarpackiego. – Jeśli radni gminy Raniżów chcą zlikwidować nam szkołę, to my zlikwidujemy radnych – zdecydowali.

Zlikwidować likwidatorów

Dla Zielonki ta szkoła to perła w sołeckiej koronie. Jeszcze do niedawna z gminnego budżetu pakowano gotówkę, żeby tutejsza podstawówka lśniła blaskiem oświatowym, a od kilku miesięcy gminne władze chcą oszczędzać właśnie na Zielonce i jej szkole.

I wymyśliły, że z sześcioklasówki zrobią trzyklasówkę, a z samodzielnej i niezależnej szkoły w Zielonce uczynią filię raniżowskiej podstawówki.

– W Raniżowie jest na czym oszczędzać, choćby na zakupach urządzeń podsłuchowych, niech władza nie oszczędza na Zielonce i naszej szkole – irytuje się jeden z wnioskodawców, ale nazwiska do publikacji nie użyczy, „bo tutaj władza ma długie ręce”.

Sześciu radnych postawiło sprzeciw, ośmiu śmiało podnieść ręce za reorganizacją szkoły.

Zielonkowianie doszukali się, że trzech z nich zasiada w gremiach, które biorą pieniądze z gminnej kasy, więc wchodzą w konflikt interesów.

Bo nie można jednocześnie rządzić gminnym budżetem i brać z tego budżetu pieniądze. Ustawa o samorządzie tego zabrania.

„Wśród radnych, którzy głosowali za obniżeniem stopnia organizacyjnego (szkoły w Zielonce – red.), znalazło się trzech radnych, którzy zgodnie z ustawą z dnia 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym nie powinni pełnić funkcji Radnego, a to: Stanisław Kobylarz, Janusz Majcher, Marian Indyk” – napisali do wojewody.

– Jak dowiedziemy, że ci trzej nie powinni być radnymi, to i ich głosowanie w sprawie szkoły będzie nieważne, więc cała ta uchwała będzie nieważna – przyznaje otwarcie jeden z wnioskodawców. I nieco mniej go obchodzi, że pewnie nieważne będą też wszystkie uchwały, jakie podejmowano z ich udziałem od początku kadencji.

Samo-rząd budżetowy?

Radnemu Stanisławowi Kobylarzowi wnioskodawcy zarzucili, że „zasiada w zarządzie Klubu Sportowego Raniżowia, który bezsprzecznie korzysta z mienia komunalnego”.

Rzeczywiście korzysta, bo użytkuje z płyty gminnego przecież stadionu, kręci na nim interesy, bo przecież sprzedaje bilety na imprezy sportowe i nie tylko sportowe. To jakby prowadził regularną działalność gospodarczą, bo – co podkreślają wnioskodawcy – zarząd bierze pieniądze dla klubu również z reklam.

A w dodatku w marcu ub. roku Raniżovia wygrała ogłoszony przez wójta gminny konkurs na „Upowszechnienie sportu i rekreacji ruchowej” i wraz z konkursem wygrała 85 tys. zł. Musiała wygrać, bo innych kandydatów do tej kasy nie było.

Tyle że wnioskodawcy pomylili się, bo radny Kobylarz jednak nie zasiada w zarządzie klubu, więc z jego kasą nie ma nic wspólnego. Jest za to członkiem zarządu Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Kultury, Oświaty i Sportu w Raniżowie, a stowarzyszenie korzysta z uprzejmości gminnej kasy.

Prezesem stowarzyszenia jest radny Marian Indyk, szef komisji finansowej rady gminy. A stowarzyszenie „organizuje wycieczki, które są również formą prowadzenia działalności gospodarczej” – donoszą wojewodzie autorzy wniosku. W dodatku stowarzyszenie otrzymuje z gminnego budżetu dotacje.

W ten sposób – konstatują – radny Indyk, jako prezes stowarzyszenia prowadzącego działalność dochodową, korzysta z majątku gminy, a tego wmyśl ustawy robić mu tego nie wolno.

Radnemu Januszowi Majchrowi zarzucają z kolei, że „wspólnie z małżonką prowadzi gospodarstwo rolne i dzierżawi ziemię od gminy, czym narusza zakaz prowadzenia działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia komunalnego”.

Wojewoda chce wyjaśnień

Urząd Wojewódzki pismo dostał w drugiej połowie grudnia ub. roku, pięć dni później zaalarmował przewodniczącego rady gminy Raniżów, że oczekuje wyjaśnień:

„Prosi się o zbadanie sprawy i poinformowanie wojewody podkarpackiego o dokonanych ustaleniach” – pisał wojewoda do przewodniczącego. – „Rada ma obowiązek stwierdzić wygaśnięcia mandatu w przypadku naruszenie ustawowego zakazu łączenia mandatu radnego z wykonywaniem określonych funkcji lub działalności” – przypomina przewodniczącemu.

I ostrzega, że jeśli rada sama nie podejmie takiej decyzji, to wojewoda podejmie swoją. O ile zarzuty wnioskodawców się potwierdzą.

Raniżów doświadczył już podobnej sytuacji przed rokiem, kiedy sołtys wsi Staniszewskie Stanisław Mikołajczyk, zawiadomił wojewodę, że niektórzy z radnych zarabiają na majątku gminnym.
Wygrzebał, że radny Bolesław Pruś jest w zarządzie Ochotniczej Straży Pożarnej w Woli Raniżowskiej. OSP siedzi w budynku gminnym, gmina ją wyposaża w sprzęt i utrzymuje.

A poza tym OSP organizuje dochodowe imprezy, z czego wynika, że radny Pruś szefuje firmie, która dorabia się na majątku komunalnym. Z kolei radnemu Marianowi Pomykale wytknął, że jest członkiem zarządu spółdzielni GS, a GS korzysta z budynków komunalnych w Korczowiskach.

Poza tym jest w zarządzie klubu sportowego Raniżovia, a klub działa na komunalnym boisku, ma dochody z biletów na mecze, więc prowadzi działalność dochodową, a poza tym dostaje gminne dotacje.

Dostało się i wójtowi, kiedy Mikołajczyk wyliczył, że Daniel Fila był w 2010 roku członkiem zarządu Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska i jednocześnie przewodniczącym rady gminy. A spółdzielnia działa w nieruchomościach należących do gminy.

Po alarmie Mikołajczyka w piśmie do urzędu wojewódzkiego radny Pruś zrezygnował z funkcji w zarządzie OSP, radny Pomykała zrezygnował z nadzorowania GS i patronowaniu klubowi sportowemu.

A urząd wojewódzki nie dopatrzył się przyczyn, dla których obu radnym należałoby wygasić mandat.

Radni wyjaśniają

Jan Rzeszutek, przewodniczący raniżowskiej rady gminy tłumaczy, że miał niewiele czasu, by sprawę wyjaśnić, ale poprosił trójkę radnych o oświadczenia. Na piśmie.

Janusz Majcher nie potrafi ukryć emocji, kiedy mówi o wniosku grupy mieszkańców Zielonki.

– Ani ja, ani moja żona nie dzierżawimy terenów gminnych – oświadcza z mocą. – Owszem, niegdyś złożyłem w gminie prośbę o umożliwienie dzierżawy, ale wycofałem się z tego pomysłu. A twierdzenia zawarte we wniosku to pomówienia, więc zastanawiam się nad podjęciem kroków prawnych wobec wnioskodawców.

Plotka? Bo jeden z radnych przypomina sobie sytuację z 2010 roku, kiedy podczas sesji rady gminy wprost zapytano, kto będzie dzierżawcą określonego kawałka gminnej łąki. I wtedy wójt miał oświadczyć publicznie, że pani Danuta, żona pana radnego.

Marian Indyk nie od wczoraj prezesuje Stowarzyszeniu na Rzecz Rozwoju Oświaty, Kultury i Sportu w Raniżowie, zapewnia, że nigdy nie wziął za to grosza i jest mu niezmiernie przykro, że jego starania zostały tak skwitowane. Choć przyznaje, że stowarzyszenie otrzymuje dotacje z gminnego budżetu.

– W ubiegłym roku nie dostaliśmy, rok wcześniej mieliśmy dotację na „Biesiadę rodzinną” – precyzuje.

To było 5 tys. zł. Radny Indyk nie wspomniał o 25 tys. zł dla stowarzyszenia w 2011 roku na akcję „Wszyscy potrafimy pływać”.

A nadawcy listu do wojewody wspominają, że przecież stowarzyszenie organizuje odpłatne wycieczki, więc prowadzi działalność gospodarczą.

Indyk przyznaje, że w jednym z programów integracyjnych wycieczki dofinansowane były z dotacji gminnej. A cel wniosku o uchylenie mu mandatu radnego?

– Jak wykasują trzech radnych, to pozostanie szkoła w Zielonce? – pyta zaskoczony. – Tylko jak długo?

I mówi, że jest mu tym bardziej przykro, że konflikty w Raniżowie przybrały formę pomówień.

Przewodniczący rady Rzeszutek zebrał oświadczenia trójki radnych i wysłał do wojewody.

– W piśmie przewodnim jest stwierdzenie, że nie ma podstaw prawnych do uchylenia mandatu tym radnym. Jeśli wnioskodawcy nie zgadzają się z moim stanowiskiem, mogą się od niego odwołać – podpowiada.

I dodaje, że rada nie ma uprawnień śledczych, nie może wgłębiać się w to, który z radnych, bądź członków jego rodziny dzierżawi pole gminne, na ile radni – społecznicy korzystają z majątku gminy.

– Ale jeśli wnioskodawcy złożą odwołanie, a wojewoda sobie tego zażyczy, to zapewne sprawę będziemy musieli zbadać głębiej – obiecuje. – I proszę zrozumieć, że to niewielkie środowisko, lokalnych liderów, ludzi aktywnych społecznie jest niewielu i jeśli chcą być radnymi, a jednocześnie działać w organizacjach na rzecz społeczeństwa, to nie ma w tym nic nagannego.

Tymczasem ustała przyczyna sporu: wojewoda uchylił uchwałę rady o reorganizacji szkoły w Zielonce. Z przyczyn formalnych. Przyczyna sporu ustała na chwilę, bo z końcem stycznia będzie nowy projekt uchwały i nowe głosowanie o przyszłości szkoły. I zapowiadany zbiorowy protest rodziców. I decyzja wojewody, co zrobić z trójką raniżowskich radnych.

– I od tej decyzji uzależniamy dalsze swoje działania – obiecuje jeden z wnioskodawców.

artykuł stanowi przedruk z serwisu: www.nowiny24.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Komentarze do: “Ludzie w Zielonce wzięli się za radnych, którzy zasiadają w radzie i korzystają z funduszy gminnych w swojej działalności prywatnej

  1. Beata

    To Banaszek też pod to podchodzi, bo gmina płaci mu za kateringi i obiady szkolne, różne imprezy, pewnie sporo kasy bierze. Jak się mylę to mnie poprawcie. A Chabrosowa to i Wektor i chyba też Zoz. Napiszcie jak nie mam racji.

    Reply
  2. Alina

    To chyba jest tak, że będzie musiała zrezygnować z bycia prezesem Wektora w ciągu 3 miesięcy p. Chabros, żeby było ok, bo raczej z kandydowania to się nie wycofa. Nie wiem tylko jak z tym ZOZem, czy podlega pod gminę?

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top