Lidl w Polsce finansowany przez IFC i EBOR, czyli rzecz o „międzynarodowym” kapitale

International Finance Corporation (IFC), ramię World Banku (Bank Światowy) od 2004 roku finansuje ekspansję w Europie Środkowo-Wschodniej supermarketów i discountów – Lidla i Kauflanda, należących do bajońsko bogatej niemieckiej rodziny Schwarz. Od tego czasu IFC przeznaczył na wsparcie konkretnych projektów niemieckich sieci w naszym rejonie razem 350 milionów dolarów. Od 2010 roku również Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) wsparł ekspansję Lidla Kauflanda na wschód. Przez ostatnie lata kredyty z EBOR na ten cel osiągnęły astronomicznej kwoty 500 milionów dolarów. Oczywiście, przy całym ogromie finansowania wyrażonego liczbami, to jednak tylko i wyłącznie wierzchołek góry lodowej… Pieniądze z IFC i EBOR uwiarygodniły konkretne projekty. Były swoistym zaczynem. Każdy dolar z IFC i EBOR przyciąga 4 do 5 dolarów z banków komercyjnych. Można więc śmiało powiedzieć, że rodzina Schwarzów uzyskała razem ponad 3 miliardy dolarów kapitału na agresywną ekspansję swoich sieci na Wschód, nie ryzykując przy tym ani własnego grosza, posłużyła się bowiem pieniędzmi z kieszeni europejskich podatników, którzy solidarnie zrzucają się na kapitał EBOR.

O politykach, którzy udają głupa

Notabene, niektórzy nie muszą udawać, bo reklamowanie portugalskiej Biedronki przez polską premier Kopacz daleko wykracza poza… marny akt udawania, ona po prostu tak ma! Co jednak z przedstawicielami z namaszczenia rządu we władzach międzynarodowych instytucji finansowych? Gdy wymienimy ich nazwiska: Hanna Gronkiewicz-Walc, Jan Krzysztof Bielecki, Kazimierz Marcinkiewicz, a obecnie wiceminister finansów Artur Radziwiłł – odpowiedź nasuwa się sama: ci ludzie za nic mają nasze lokalne polskie interesy i gotowi byli się zaprzedać za marne srebrniki. Wiedzieć bowiem należy, że EBOR zatwierdza projekty jednomyślnie, a weto kraju, którego dany projekt dotyczy zwyczajnie zamyka dyskusję.

więcej

źródło: wpolityce.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top