Jeśli myślicie, że żyjemy w całkiem normalnym kraju, to jesteście w błędzie

Eurodziwactwa przybierają ostatnio na sile, nie tylko na festiwalu Eurowizji, ale również i w naszym kraju. W tym wyścigu żenady, głupoty i absurdów, kobiecie z brodą może dorównać choćby krajowy fakt, że najbardziej strzeżonym, monitorowanym i chronionym miejscem w Polsce, nie jest żaden obiekt strategiczny czy militarny, ale euro-tęcza na Placu Zbawiciela, w stolicy kraju i to w sytuacji, kiedy polskie wojsko traci kontakt z bezzałogowym samolotem, który jak to pięknie ujął premier Donald Tusk „widocznie wybił się na niepodległość”.

Podobno poszukiwany dron już się znalazł. Polski LOT nie chciał być widocznie gorszy od Eurowizji i przedłożył specjalną ofertę dla gejów i lesbijek do miejsc gdzie mogliby się poczuć swobodnie. Oby przypadkiem nie trafili na lot do Dubaju, Pekinu czy Moskwy. Na razie jeszcze polski LOT puszcza na pokład samolotów homofobów i tradycjonalistów, ale nie wiadomo jak będzie dalej.

Po wyrzuceniu 7 milionów złotych na unijno-wyborczy klip „Polska 10 lat świetlnych w UE”, gdzie Polaków ukazano jako wiecznych kibiców piłkarskich jeżdżących na desko-rolkach i grających na plaży w badmingtona, teraz doczekaliśmy się promocji w Europie w rytmie disco-polo, gdzie Polki pokazano jako kobiety zajmujące się praniem i ubijaniem masła w skąpych strojach. Widocznie nasi medialni macherzy, specjaliści od kultury, bardzo niskich lotów nie wyczuli trendów i koniunktury.

Takie np. zadłużone miasto Kraków chce zafundować polskim podatnikom już nie tylko Olimpiadę w 2022 r., ale też linię metra – być może władze Krakowa liczą na wykopanie skarbu o wartości co najmniej 30 mld zł.

Jakby tych piramidalnych bzdur w kraju nad Wisłą było zbyt mało, to okazuje się, że minister finansów Mateusz Szczurek mianował nam właśnie dziewiątego wiceministra, który uwaga: będzie odpowiadał za jakość wydawania środków budżetowych. Ciekawe więc, kto w takim razie do tej pory odpowiadał za wydawanie setek miliardów publicznych pieniędzy.

Równie dzielnie radzi sobie ZUS, bo zamiast przyznawać renty uprawnionym, chce żeby Polacy bardziej się leczyli. Coraz częściej renty w wysokości 1404 zł nie dostają nawet ci, którzy nie mają jednej ręki, czy jednej nogi. Widocznie niektórzy urzędnicy liczą na to, że intensywne leczenie, zwłaszcza w tak komfortowych warunkach, jak w Polsce, a nuż spowoduje, że kończyny odrosną i uchronią finanse publiczne przed zbędnymi wydatkami.

czytaj dalej

źródło: wpolityce.pl

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top