Istotą społeczeństwa demokratycznego jest konstruowanie przyzwolenia
— twierdził Edward Bernays, ojciec współczesnego PR, czyli public relations.
W demokracji nie chodzi o zdobywanie poparcia, gdyż popieranie jest czynnością aktywną, lecz o konstruowanie przyzwolenia, ponieważ przyzwalanie jest zachowaniem biernym. A większość ludzi – jak zauważał Bernays – jest z natury politycznie bierna.
W różnych krajach owo przyzwolenie społeczne wygląda inaczej. Są państwa, w których nie ma zgody na pewne zachowania, jakie w innych są w pełni akceptowane.
W Stanach Zjednoczonych użycie karty służbowej do zapłacenia za prywatny posiłek zakończyło się złamaniem kariery niejednego polityka. W Niemczech prezydent Christian Wulff musiał podać się do dymisji, gdy ujawniono, że prywatni przedsiębiorcy finansowali mu urlopy i kredyty. Na Węgrzech prezydent Pal Schmitt został zmuszony do rezygnacji, gdy udowodniono mu, że popełnił plagiat pracy doktorskiej. Dlaczego stracili oni władzę z powodów, które w Polsce uważane są za błahostki? Dlatego, że tam nie ma na to przyzwolenia społecznego.
Różnica z Polską polega na tym, że u nas istnieje zbyt duże przyzwolenie na to, by rządzący łamali konstytucję, naruszali prawo, nadużywali stanowisk, brali łapówki, tuszowali afery, ponieważ uznaje się, że taka jest norma życia politycznego.
Autor: Grzegorz Górny
źródło: wpolityce.pl