„Duch Święty jest wszechobecny” – Jerzy Pośpiech

„Prowadzeni przez Ducha Boga, są synami Boga“ – gdzieś tę sekwencję niedawno wyczytałem.

Często się zastanawiam, czyżbym został wywindowany aż do tak wysokiego piedestału ? Z drugiej strony powiadam sobie –  nie rób się takim ważnym, trawestując powiedzenie papieża Jana XXIII.

Ale jak wytłumaczyć zdarzenia, które mi się od wielu, wielu lat  przytrafiają. Wydaje się przecież, że alienacja (wyobcowanie) społeczna ogarnęła nasze całe postępowanie. Że jest wszechwładna. Ale tak widocznie nie jest.

***

Przemierzam w pewnym mieście szeroki deptak, w obydwu kierunkach przemieszczają się tysiące ludzi.

Dochodzę do skrzyżowania, na zielone światło oczekuje pochylona staruszka. Wokół tłumy ludzi.

Wyszukuje sobie mnie, z prośbą o przeprowadzenie na drugą stronę ulicy. Zadaję sobie pytanie – dlaczego wybór padł akurat na mnie?

***

Innym razem śpieszę się do o paręset metrów oddalonego przystanku autobusowego, by pojechać na drugi kraniec miasta. Widzę, iż wzrokiem objął mnie starszy pan z ciężkimi zakupami. Może mi pan tenże tobołek te ostatnie 200 metrów do przystanku donieść? – błaga staruszek. Mój autobus odjechał, cóż zrobić, następny zjawi się za 20 minut. Pytam znowuż – czemu ja?  Przecież w pobliżu stoją setki innych ludzi.

***

Siedzę sobie pewnego wiosennego poranka na moim balkoniku, rozmyślając – jaki też będzie ten dzień dzisiejszy.  W tym momencie przyfrunął młody ptaszek, podejmujący pierwsze próbne, jeszcze nie bardzo wprawne loty. Strach spowodował totalny brak koordynacji ruchów; biedak nie był w stanie się podnieść  na małą wysokość o własnych siłach, by opuścić balkon. Podejmowane przeze mnie próby jego złapania, spełzały na niczym. Ptak okazał się szybszym. Zabawa w ciuciubabkę trwała tak parę minut; ptaszek z wycieńczenia wylądował w moich dłoniach.

Miłosiernie na mnie zerknął, coś ćwierknął, jakby chciał powiedzieć – od ciebie zależy, co ze mną zrobisz. – Jesteś panem śmierci lub życia. Nasunęło mi się wówczas następne pytanie. -Musiałeś wylądować akurat na moim balkonie?

Pożegnanie było krótkie.  Stworzonko to pofrunęło na pozaogrodowe drzewko. Ptaszek krótko na mnie zerknął – zrozumiałem to jako słowa podziękowania; raczej chciałem to tak zrozumieć.

***

 Przed dużym marketem stoi kilka osób – podchodzi pani już w podeszłym wieku. Tłumaczy, że wzrok już nie taki, a koniecznie jest potrzebna  moneta do wózka z zakupami. Czy mógłbym zerknąć do jej portfela (!) i odnaleźć jednozłotową monetę. Prośbę wykonałem. Zadaję sobie znowuż pytanie – wyglądam na człowieka aż tak zaufanego?

***

Odpoczywam na ławeczce w parku pewnego dużego miasta, delektując się absolutnym spokojem, kojącym  czasami moją szarganą duszę. Obok mnie siada młody człowiek ze smartem w ręku, prowadząc – w jakimś mi obcym języku – intensywną rozmowę. Aż mi serce ścisnęło, kiedy szybkim krokiem ze łzami w oczach miejsce obok mnie opuścił. Odwracam wzrok i oczom nie wierzę – obok mnie leży smart marki „Huawei“. Ciarki mnie przeszły myśląc, iż z tej małej szkatułki ten biedak na pewno się porozumiewał z rodziną, gdzieś tysiące kilometrów oddaloną, gdzie panuje niepokój lub wojna. Siedzę i rozmyślam, gdzie ja tego człowieka spotkam, łudząc się zarazem nadzieją – a nuż ten młodzieniec się zorientuje, iż na tejże ławce pozostawił tę małą możliwość kontaktową ze swoimi bliskimi. Czekam więc co najmniej 15-20 minut.

Oczom nie wierzę. Z daleka rozpoznałem zbliżającą się w moim kierunku postać. Macham rękami,

że smart się odnalazł. Młody chłopak podał mi rękę, objął mnie, szepcząc po angielsku – thanks!

***

Powyższe wydarzenia zastanawiają mnie – czy to wszystko czyste przypadki?

Takie epizody zdarzają się niewątpliwie nie tylko mnie, ale nam wszystkim. Przed wielu laty byłem na spotkaniu w opolskiej Kurii Biskupiej, ze studentami germanistyki Uniwersytetu Opolskiego z biskupem,  Alfonsem Nossolem. Z jego strony padło ciekawe stwierdzenie, iż wszelkimi poczynaniami człowieka kieruje Duch Święty.

Po wielu latach nachodzą mnie pytania, czyżby powyższe zdarzenia były próbą jakiejś weryfikacji z Jego strony? Czy są jakimś testem na dowód Jego istnienia? W dzisiejszym świecie nam się ciągle wydaje, iż możemy wszystko wyjaśnić, naukowo udowodnić. Takie zdarzenia przekonują nas jednak, że Duch Święty wciela się w nas, obdarzając zarazem zaufaniem, iż Jego „polecenia” zostaną wykonane; czyż nie należy się z tego cieszyć, że zostaliśmy nobilitowani jako Jego wybrańcy? Ulegamy przecież złudzeniu, iż myśmy dokonali wyboru bez zewnętrznej ingerencji. To tylko złudzenie…

 autor: Jerzy Pośpiech

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top