Co właściwie od kilku miesięcy dzieje się w gminie Garbów? O prawdzie, o strachu, o wyzwalającej mocy słowa oraz o tym, co jest normalne, a co nadzwyczajne. [Refleksje sobotnie]

Co raz częściej spotykam się z pytaniem o to, co się w naszej gminie od kilku miesięcy dzieje? Na pytanie można odpowiedzieć dwojako. Można odpowiedzieć, że właściwie to nic się nie dzieje. To znaczy „dzieje się”, ale nie jest to nic nadzwyczajnego. Po prostu dzieje się, a właściwie zaczęło się dziać, normalne życie obywatelskie. Z drugiej strony, skoro wielu ludzi widzi, że dzieje się coś nadzwyczajnego, co powoduje ich pytania, zainteresowanie, czasem zdziwienie, nierzadko duże emocje, nie można udawać, że nie dzieje się nic i należy odpowiedzieć na stawiane przez wielu pytanie. Spróbujmy zatem idąc tym dwojakim torem, zastanowić się nad tym: co się od kilku miesięcy dzieje w gminie Garbów? Niech „Garbów” będzie tu przybliżoną nazwą przeciętnej polskiej wiejskiej gminy czy małego miasteczka, gdyż podobne problemy znajdujemy w większości polskich gmin wiejskich i małych miasteczek.

Normalne życie obywatelskie

Tak się szczęśliwie, przynajmniej dla większości mieszkańców gminy, stało, że kilka miesięcy temu na skutek splotu różnych pomyślnych okoliczności i szlachetnych pragnień kilkunastu osób uruchomione zostały w gminie Garbów pierwsze elektroniczne i niezależne media. W tak małej społeczności jaką jest gmina, wydarzenie takie nigdy nie jest błahe, zwłaszcza gdy nowe media, są niezależne od tych dotychczas funkcjonujących i od środowiska, które nimi zarządza i je finansuje. Takie zdarzenie, prawdziwie niezależne i oddolne odkrywa w ciągu kilku miesięcy zupełnie nową rzeczywistość społeczną, która wcześniej, choć sama w sobie istniała, była niewidoczna dla większości ludzi. Dzięki nowemu głosowi i spojrzeniu, odkrywa się i budzi naturalna dynamika, do tej pory uśpiona, która drzemie w każdej społeczności i w każdym człowieku. Ten proces jest czymś zwyczajnym, gdy trwa od lat, lecz jednocześnie jest czymś niesamowitym, gdy się uruchamia, gdy zaczyna budzić się do nowej fazy życia jak bajkowy misiaczek, zaczarowany przez złego czarownika, który spał przez długie 11 lat, a teraz wstaje obudzony dzięki niesłyszanemu długo, tajemniczemu i pociągającemu głosowi wróżki Wiosny. (Przepraszam za to porównanie, ale nie mogłem się powstrzymać). Właśnie dzięki temu mocniejszemu głosowi, niektórzy przynajmniej obywatele (na początku zawsze zaczyna się od tych „niektórych”) zechcieli skorzystać ze swoich praw. Zechcieli i, co ważne, zaczęli to „zechcenie” materializować. W dodatku zaczęli je materializować profesjonalnie, cierpliwie, w sposób przemyślany i systematyczny, radośnie i, co nie bez znaczenia, zaczęli robić to bez lęku czyli śmiało! A wiadomo, że „śmiałym fortuna sprzyja”. Ci właśnie obywatele, ci „niektórzy” postanowili, mówiąc czysto technicznie i zimno, przeprowadzić w ich gminie (tu: w gminie Garbów) rzetelny audyt zewnętrzny. Audyt ten ma dotyczyć gminnego majątku, w szczególności jakości gospodarzenia tym majątkiem i zarządzania finansami. Drugą, nie mniej ważną częścią tego obywatelskiego audytu jest zbadanie oraz ocena prowadzonej długofalowej polityki społecznej gminy, co obejmuje nie tylko aspekt werbalny i intencjonalny, ale również ten bardzo istotny aspekt finansowania inicjatyw społecznych. Trzeba dodać, że audyt ten jest robiony za pomocą ogólnie dostępnych narzędzi, które daje do ręki każdemu obywatelowi obowiązujące prawo jak też wiedza z zakresu kontrolingu oraz właśnie audytu. W tym sensie to, co robimy, jest korzystaniem z praw obywatelskich i nie stanowi niczego nadzwyczajnego, chyba że za coś wyjątkowego uznać normalne życie społeczne. Niektórzy tak to widzą i to jest ich poważny problem, zwłaszcza, jeżeli są osobami publicznymi.

Brak gotowości władzy do służenia obywatelom

Władze, które nie są przyzwyczajone i przygotowane do normalnej obywatelskiej aktywności ludzi, reagują często na przejawy naturalnego życia obywatelskiego w sposób niekulturalny, obstrukcyjny, agresywny i całkowicie nieprofesjonalny. Trzeba jasno stwierdzić, że tego typu reakcje są w istocie rzeczy nielegalne w tym przynajmniej znaczeniu, że łamią samą głębię i ducha ustanowionych praw, w ramach których urzędnicy mają obowiązek się poruszać, i które mają obowiązek wypełniać swoją służbą dla ludzi. Służba. No właśnie, czy urzędnicy rozumieją to słowo? „Służba publiczna”. Jeszcze trudniejsze do zrozumienia.

Co mamy jako obywatele zrobić, gdy spotykamy się z takimi obstrukcyjnymi, agresywnymi i nieprofesjonalnymi reakcjami urzędników na naszą normalną aktywność społeczną, która stanowi naturalny kontekst i element naszego życia. Trzeba liczyć na to, że urzędnicy niejako dobiegną i dostosują się do standardów społecznych i że zaakceptują w końcu zwyczajne legalne działania kontrolne obywateli. Zrozumiałe, że trudno jest komuś radować się z tego, że jest kontrolowanym. Jednak, gdy nie ma się nic do ukrycia, powinien on się takim procesem cieszyć – nawet gdy odkrywa on zaniedbania. Wszak taka kontrola to dodatkowa moc społeczna, to prawdziwy magazyn innowacyjności i studnia pomysłów, które mogą poprawić efektywność działania jednostek gminnych i zwiększyć w kasie ilość funduszy na inwestycje. Gorzej gdy odkrywane są nie tylko drobne usterki, ale poważne nadużycia i wieloletnie zaniedbania, jeszcze gorzej gdy okazuje się, że ktoś od wielu lat zaniechuje działań narażających wspólna gminną kasę na straty, a najgorzej gdyby okazało się, że nie robi tego jedynie z lenistwa czy braku wiedzy, ale rozmyślnie! Wtedy rzeczywiście łatwo zrozumieć agresję. Bądźmy więc wyrozumiali.

Radość z prawdy i trudności w jej przyjęciu

Rozumieją to zwykli przyzwoici ludzie. Dlatego witają taką aktywność obywatelskich audytorów, którymi są z reguły lokalne media i ci „niektórzy”, z radością i błogosławieństwem.  Oczywiście zawsze ktoś jest hamulcowym, ktoś się sprzeciwia, ktoś się boi, ktoś podnosi kontrowersje. Wielu nic nie mówi, ale cieszy się, że „w końcu ktoś tu próbuje zrobić porządek”, albo „w końcu ktoś się za nich wziął” – takie głosy spotyka się w prywatnych rozmowach. Jako ludzie, którzy prowadzą misję społeczną ci „niektórzy” próbują docierać do publicznej, tj. dotyczącej wspólnych spraw prawdy o naszym życiu lokalnym. To zawsze budziło, budzi i będzie budzić tzw. kontrowersje.  To normalne. Nikt, kto mówił prawdę nigdy ich nie uniknął. Każdy, kto decyduje się w swoim życiu mówić prawdę, a tym bardziej prawdę dotyczącą życia całych wspólnot, musi się pogodzić z tym, że będzie budził kontrowersje. Wszak ludzie zawsze są podzieleni wobec prawdy. Powodów jest wiele. Najczęstszym i najogólniejszym jest zwykła nieprawość, rozumiana jako taka postawa, w której człowiek wybiera to co uznaje jako dla niego dobre, z pominięciem dochodzenia do prawdy, czy wręcz poprzez zakłamanie tej prawdy w swoim sumieniu i próbę zakłamania jej w sumieniu otoczenia. Innym powodem jest zwykły ludzki błąd i fałszywe przeświadczenia, które często przeszkadzają w przyjęciu choćby najbardziej oczywistych twierdzeń. Jeszcze inną przyczyną jest egoistyczny, źle pojęty, interes grupowy, który miażdży bliźniego i jego prawa, i który próbuje nawet zawłaszczyć publiczne instytucje do zrealizowania prywatnych celów danego „układu”. Jest jeszcze jedna ważna przyczyna budzenia się „kontrowersji” wobec prawdy. Jest nią strach. Wstydliwy ludzki strach, który często popycha niejednego  do najgorszych zachowań, a większość do znieczulenia moralnego na zło i na krzywdę wyrządzaną bliźniemu. Strach blokuje prawe i dobre działania wielu ludzi, nakazuje im żyć tym fałszywym, jakby zamrożonym życiem „na niby”, skłania do całkowitego wycofania społecznego i ciągłego drżenia przed mocami tego świata.

Pokonanie społecznego strachu to początek zwycięstwa

„Nie lękajcie się!” Tym przesłaniem zaczął swój pontyfikat Jan Paweł II. Wypowiadał to w roku 1978, czyli dla nas Polaków i dla wielu innych narodów, w czasie spętania komunistycznym systemem totalitarnym, którego podstawową siłą było właśnie wzbudzanie w ludziach strachu. To wzbudzanie strachu jest ciągłą pokusą wszystkich rządzących, którzy zapominają, że są wybranymi sługami prawa i ludzi. Strach jest tym, co na długie często lata konserwuje ich władzę i co zapewnia im bezkarność. Bo strach zamraża jakąkolwiek kontrolę obywatelską, jakąkolwiek uzasadnioną krytykę, jakikolwiek niezależny oddech społecznego życia. W strachu wszystko jest koncesjonowane. „Spontaniczne” zachowania dozwolone są jedynie w formie pochwalnych dla władzy wierszyków i piosenek, które słusznie mogą budzić zażenowanie, a które do złudzenia przypominają czasy komuny, w środku których rozbrzmiały kiedyś te mocna słowa: „Nie lękajcie się!”. Realizacja tego papieskiego zawołania, w wymiarze społecznym, choć minęło od niego już 35 lat, jest wciąż przed większością z nas. To właśnie dostrzeżenie zjawiska ludzkiego strachu, funkcjonującego jako narzędzie sprawowania władzy i kontrolowania społecznej aktywności było dla mnie kiedyś największym zaskoczeniem, gdy spotykałem się ludźmi w wiejskich gminach. I tak jest i teraz w gminie Garbów.  Jakiego tematu się nie dotyka wszędzie widać ludzki strach. Nawet gorąca prawość i poczucie sprawiedliwości zawsze przykryte jest mniejszą lub większą warstwą strachu. Ten strach widoczny jest również wśród samych urzędników, wśród szeregowych pracowników urzędów, wśród radnych, którzy są wybrani przez ludzi, aby odważnie reprezentować ich sprawy, wśród nauczycieli, którzy kształtują umysły naszych dzieci, wśród wielu innych środowisk…; czasem aż wstyd o tym mówić. Jak można normalnie żyć i się rozwijać, gdy ciągle wszystko dławione jest strachem przed podjęciem ważnych działań i rozmów, wymagających przedsięwzięć czy prawych jasno wypowiedzianych słów.

Wszystko zaczyna się od słów

Słowa. Wielka tajemnica. Wszystko zaczyna się od słów. Zarządcy strachu dobrze o tym wiedzą. Dlatego wolne słowa zawsze są dławione przez moce tego świata. To nie przypadek. To zasada rozwoju lub obumierania życia wspólnotowego. Kto wypowiada słowo, zmienia świat. Kto wypowiada słowa prawdy ten buduje świat prawdy. Kto wypowiada słowa kłamstwa ten ukrywa prawdę lub ją zniekształca i buduje przez to świat kłamstwa i iluzji. Umysł ludzki łaknie prawdy, tak samo jak wola  łaknie dobra. My, większość zwykłych ludzi, lud, w którym zawarta jest, jak mówił Jan Paweł II, „tajemnicza siła moralna”, bez względu na swoją osobistą grzeszność i ułomność, wszyscy pragniemy prawdy i tę prawdę, jakoś w sobie nosimy i czcimy. Każdemu z nas świadczy o niej jego sumienie, które ją wypowiada, gdy tylko go nie zakłamujemy i nie zagłuszamy. Sumienie wypowiada wewnętrzne słowa prawdy, a my naturalnie chcemy tę prawdę przekazać drugiemu. W tym momencie w wielu z nas pojawia się właśnie ten pierwszy nieprzyjaciel – strach. Wraz z nim przychodzi cała jego świta: niepewność, nieskończone wahania, wstrzymanie się od czynienia tego, co należy, wyolbrzymianie niebezpieczeństw, zatrzymanie w sobie słowa prawdy, które powinno być darem przekazywanym drugiemu. To przekazanie słowa prawdy jest właśnie tym, co uruchamia proces pokonywania strachu, co uruchamia nowe ciepło serca, co ujawnia nieznane do tej pory zdroje smaku wewnętrznego życia, co otwiera zupełnie nowe horyzonty działania i co tak naprawdę daje życie wszelkiej prawej wspólnocie. Mówmy więc prawdę bez lęku, przyznawajmy się do prawdy bez lęku, szukajmy prawdy bez lęku, karmmy się prawdą bez lęku. Pokonajmy ten publiczny lęk, który ciągle umiejętnie próbują w nas wzbudzać ci, którym zależy na ciszy wokół tego, co jest ważne. Zbijmy ten biblijny garnek strachu Gedeona i wypowiadajmy słowa. Zacznijmy wypowiadać odważnie słowa prawdy, nowe słowa, słowa które obalają królestwa kłamstwa i loże pogardy do drugiego człowieka.

Kto się boi słów prawdy?

Piszemy prawdę, zmierzamy do publicznej prawdy. Chcemy wiedzieć. Chcemy rozumieć nasze wspólne sprawy, naszą gminę, nasz wspólny majątek, nasze unikalne zasoby społeczne. Chcemy odnaleźć naszą wspólną formułę rozwoju. Chcemy się naszą wiedzą i rozumieniem dzielić z innymi i wspólnie z innymi mieszkańcami je uzupełniać i doskonalić. Dla tych, spośród pełniących funkcje publiczne, którzy oderwali się od polityki klasycznie rozumianej, jako „roztropnej troski o dobro wspólne”, a rozumieją ją w kategoriach leninowskich: „raz zdobytej władzy, nigdy nie oddamy…” to, co robimy może się nie podobać. Trudno. Nic na to nie poradzimy. Jesteśmy u siebie.  Postępujemy zgodnie ze swoim najgłębszym przekonaniem i całkowicie legalnie. Korzystamy z powszechnych praw obywatelskich takich jak prawo do informacji publicznej, prawo do swobodnej wypowiedzi i wolności prasy, prawo do działalności społecznej, zgromadzeń… Ci, którzy chcieliby powstrzymać tę energię, a szczególnie jeżeli robią to urzędnicy publiczni, postępują w istocie swej nielegalnie i ze szkodą społeczną. W ogóle wszelkie pogróżki, połajanki i pouczenia jakie lokalni włodarze serwują mieszkańcom, którzy korzystają ze swoich obywatelskich praw, są nie na miejscu. Są wręcz bezczelną nieprzyzwoitością w stosunku do ludzi, którzy są ich mocodawcami. Próby tresowania obywateli i uciszania to nieporozumienie, które musimy raz na zawsze pożegnać. Wszak, jeżeli ktoś publicznie wypowiedział coś nieprawdziwego o władzy czy kimkolwiek, jest możliwość złożenia zgodnie z prawem sprostowania. Do tej chwili nie otrzymaliśmy, ani jednego takiego sygnału. Nie widzieliśmy też ani jednego merytorycznego tekstu polemicznego. Widać, że wszystko co piszemy jest prawdą, i że rządzący nie mają się za bardzo do czego przyczepić. Boją się jednak prawdy o sobie. Boją się i popadają w szaleństwo walki z obywatelami, co jest cechą myślenia totalitarnego.

Próba spowolnienia czy wręcz zatrzymania rozwoju życia obywatelskiego

Dzięki oddolnym inicjatywom ludności, w gminie Garbów kontynuowany jest obecnie normalny proces obywatelski, który w jakiś sposób rozpoczął się już w latach 90 tych, wzmocnił się po roku 2008, a obecnie przybiera coraz wyraźniejszą  i bardziej skrystalizowaną formę. W znacznej części lokalnych społeczności w Polsce, mamy do czynienia z zatrzymaniem lub spowolnieniem rozwoju obywatelskiego. Są też przykłady jego cofania się. Ten problem w różnym stopniu dotyczy większości gmin wiejskich i małych miasteczek. Trzeba nazywać sprawy po imieniu. Liczne badania socjologiczne dotyczące tematu nie pozostawiają złudzeń. Są one zresztą spójne z powszechną intuicją i doświadczeniem mieszkańców. Ten normalny obywatelski proces spotyka się z różnymi zarzutami ze strony środowisk związanych z władzami. Zarzuty wobec słów prawdy są czasami zabawne czy wręcz egzotyczne, a czasami przerażające. Zawsze jednak oparte są na manipulacji i kłamstwie skierowanym do tych, którzy są niezorientowani, a którymi manipuluje się w celu wzbudzenia ich nienawiści to tych, którzy są bardziej świadomi spraw obywatelskich. Celem „hamulcowych” nie jest troska o dobro i rozwój społeczności, ale o jak najdłuższe utrzymanie się przy władzy za wszelką cenę. Jest to znamienne dla wielu politycznych środowisk postkomunistycznych, w których szeregach aż do tej pory są ludzie pełniący w przeszłości funkcje partyjne w PZPR lub choćby będący szeregowymi członkami tej partii, która, (wypowiedzmy to tutaj z myślą o młodszych czytelnikach) była narzędziem utrzymującym Polskę w totalitarnym uścisku ustroju komunistycznego sterowanego przez okres ponad dwóch pokoleń przez Związek Radziecki. Nie wracalibyśmy do tych spraw, gdyby osoby i środowiska wywodzące się z systemu totalitarnego nie brały czynnego udziału w życiu publicznym, do czego naszym zdaniem nie mają moralnego prawa. A właśnie oni najgłośniej „oburzają się” na działalność obywatelską. Ale nic nie zdziałają. Tamta epoka po prostu się skończyła. To kwestia czasu, kiedy przejdzie do lamusa. Jak skończył się komunizm, który wyrządził ludziom tyle krzywd, tak samo skończy się postkomunizm. Dinozaury przejdą do muzeów. My chcemy im w tym pomóc.

Aktywność obywatelska przeszkodą w utrzymaniu się przy władzy

Jako normalni, świadomi obywatele, nie możemy pozwolić, żeby grupa osób pełniących funkcje publiczne nie przestrzegała prawa i lekceważyła nasze uprawnienia, jak na przykład prawo do zapewnienia informacji publicznej. Z czasem będą musieli się przekonać, że lekceważące czy poniżające działania wobec legalnie działających organizacji muszą przejść do lamusa historii. A przecież lokalnych próbek takiego niedopuszczalnego zachowania władz jest całe mnóstwo. Poczynając od obraźliwych wypowiedzi wójta w stosunku do poszczególnych osób, które od czasu do czasu ukazywały się w finansowanym z budżetu gminy „Głosie Garbowa”, poprzez regularne połajanki w czasie sesji Rady Gminy, aż po publiczne, skandaliczne wypowiedzi plenerowe, jak ta odegrana w czasie uroczystości dożynkowych w Garbowie w roku 2013. W tym ostatnim przypadku szaleństwo walki urzędnika z obywatelami własnej społeczności osiągnęło chyba swoje werbalne apogeum. Słuchając słów wójta, na chwilę przenieśliśmy się w rzeczywistość zawłaszczonych przez władzę komunistyczną uroczystości organizowanych w latach Polski Ludowej. Nie podając wprost adresatów, a szkoda, ciskał on, przy okazji tego radosnego, dziękczynnego święta plonów, istne gromy na wyobrażonych „wrogów ludu”. Zarzucał „haniebne czyny” – nie mówiąc, o co dokładnie chodzi, fałszywą religijność – nie podając jej przejawów, oraz, czym wzniósł się na wyżyny przewrotności, porównał tych, którzy jego samego ważą się  krytykować, do zdrajców z Konfederacji Targowickiej! Zabrakło jeszcze słów „Garbów to JA, gmina to mój podnóżek”. O co tu chodzi? Urzędnik na garnuszku mieszkańców, pobierający z kieszeni podatników 12 000 zł wynagrodzenia brutto miesięcznie, publicznie, na wyreżyserowanym upartyjnionym święcie wszystkich mieszkańców gminy, ośmiela się haniebnymi porównaniami obrażać część z nich. Przecież to istne szaleństwo! I co, mamy milczeć? Mamy się obawiać nazywania spraw po imieniu? On się nie obawia kłamać i obrażać, a my mamy w milczeniu tolerować w obecności naszych dzieci takie oszczerstwa? Nie ma takiej możliwości. W tym przypadku urzędnik publiczny zupełnie się zagubił. Może chciał się swoją gomułkowską stanowczością przypodobać „szanownym” zaproszonym gościom z tego samego środowiska. Skoro teraz padają takie słowa, czego możemy się spodziewać za rok. Wszak bezczelność nie rozumie milczenia pokory. Bierze ją, za słabość, za poddanie się, za zgodę na nieprawość; i bez żadnego umiaru, postępuje dalej swoją drogą pogardy do bliźniego.

Samym początkiem zwycięstwa społecznego nad patologią władzy publicznej jest pokonanie w sobie wewnętrznego, najczęściej nieuzasadnionego lęku. Wtedy na nowo odkryjemy własną godność i nienaruszalną godność drugiego człowieka. Następnym krokiem jest wypowiedzenie wewnętrznego słowa prawdy, a potem powtórzenie go na głos, tak aby usłyszeli go inni. Dalej należy zacząć robić, to co się wypowiedziało.

„Nie lękajcie się”. Po niemal 35 latach, te słowa papieża Polaka są nadal żywe i potrzebne.

Nadzwyczajna normalność. Misterium obywatelskie.

Kończąc te sobotnie refleksje nad naszą wspólną, lokalną rzeczywistością trzeba stwierdzić, że rzeczywiście w przywracaniu stanu normalnego, jest coś nadzwyczajnego. Gdyby stan względnego uporządkowania i zrozumienia spraw był od lat utrwalony nikt by się na przykład nie dziwił, że ktoś chce wiedzieć jaka jest struktura zadłużenia prywatnych spółek wobec gminy Garbów, albo nie zastanawiał dlaczego bez żadnego powodu rezygnuje się z przetargu na dzierżawę gminnego terenu, albo że kupujemy drogą wodę, choć mamy własną właściwie za darmo, albo że choć ludność trzech wsi zgodnie sprzeciwia się farmom wiatrowym, to ich głos jest lekceważony i złośliwie wyśmiewany przez urzędników, których Ci ludzie utrzymują. Tych i kilku innych poważnych problemów, o których będziemy jeszcze pisać, nie mielibyśmy, gdyby normalność była już osiągnięta. Jednak dla mnie osobiście najbardziej nadzwyczajne w tym, co się teraz dokonuje, jest samo „misterium obywatelskie” i jego rozprzestrzenianie się wśród ludzi. To pochód zupełnie niezwykły i tajemniczy. Nie da się łatwo go nazwać jednym słowem. Jest on nieuchwytnym przeskokiem prawdy, poruszeniem serca, przekroczeniem siebie, otwarciem na drugiego człowieka, pokonaniem lęku, pierwszym słowem a potem zaraz następnym, doświadczeniem wolności, pragnieniem służby, która daje szczęście, jest mocą i pracą, która nas nie trudzi, jest światłem, jest źródłem, jest życiem, jest ukrytą słodyczą, którą się wzajemnie obdarowujemy. To wszystko wynagradza nam trudy związane ze żmudnym dochodzeniem do wspólnej prawdy, którą w życiu publicznym, inaczej niż w relacjach prywatnych, należy zawsze wypowiadać do końca. Wszelkie jej skrywanie, za każdym razem stanowi jakąś formę niesprawiedliwości wyrządzanej konkretnym ludziom. Nigdy nie możemy o tym zapominać. Nigdy nie możemy się dać niczym przekupić, aby tego nie widzieć, albo by udawać, że się tego nie widzi. Może dlatego właśnie ci zwykli ludzie najlepiej rozumieją to, co robimy i mówimy; i dają nam oni najgorętsze i najsłodsze wsparcie serc, którego nie mogliśmy otrzymać, tam gdzie się tego wcześniej spodziewaliśmy. I to również jest w tym wszystkim nadzwyczajne.

Autor: Robert Fiutek

kontakt z autorem: robert@bogucin.com

Podziel się artykułem na: Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on Google+Email this to someone

Komentarze do: “Co właściwie od kilku miesięcy dzieje się w gminie Garbów? O prawdzie, o strachu, o wyzwalającej mocy słowa oraz o tym, co jest normalne, a co nadzwyczajne. [Refleksje sobotnie]

  1. już się nie boję

    Po przeczytaniu tego i kilku innych tekstów już się nie boję. Teraz to niech boją się ci którzy od lat siali tu strach. Trafne spostrzeżenia.

    Reply
  2. już się nie boję

    A tak swoją drogą, to moglibyście się wziąć za rozpracowanie tej całej sitwy od strony historycznej. Jeszcze żyją ludzie którzy sporo pamiętają. Na kogo nie spojrzeć to albo PZPR albo SD albo ZSLowiec albo syn tatusia z KC PZPR albo szef propagandy z czasów PRL. Popieram to co robicie. Brawo.

    Zmarnowali nam 24 lata od obalenia komuny i chcą dalej to robić. Musimy bronić normalności.

    Reply
    • persodrom Post author

      Nie „wy moglibyście” się wziąć, ale „my” powiniśmy się wziąć. To od nas wszystkich zależy czy przez następne 10-20 lat będziemy męczyć się z postkomunistyczną sitwą czy też przejdą oni do lamusa historii. Brak grubej kreski jako próba budowania na nieprawości okazał się nieskuteczny. Zapraszamy mieszkańców do przesyłania informacji zmierzających do zdemaskowania aktywnej sitwy poskomunistycznej w gminie Garbów.

      Reply

Skomentuj persodrom Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top